top of page

JORDANIA, Petra

by Powsinoga

Lepiej w palącym słońcu chodzić w Petrze, niż w kraju marznąć w kurtce i swetrze, czyli posezonowa propozycja dla tych, którzy chcieliby gdzieś wyjechać na przedłużony weekend, a Bałtyk wychodzi za drogo…

Petra to miejsce dość powszechnie znane i to nie tylko fanom Indiany Jonesa. Generalnie spory odsetek ludzi, z którymi rozmawiam na tematy „wyjazdowe” stwierdza, że chętnie by „tę” Petrę odwiedziło. Ponieważ często chęć ta jest wyrażana w czasie przyszłym, poniżej postanowiłem przedstawić logistykę oraz koszty kilkudniowego wypadu do Jordanii. Zamiarem moim jest wykazanie, że w rzeczywistości nie istnieją żadne przeszkody, które mogłyby być podawane jako powód usprawiedliwiający „nie wyjeżdżanie do Petry” (czyli pozostawianie tego miejsca w sferze marzeń, względnie celów na bliżej nie określoną przyszłość). Czuję się więc zobowiązany z góry uprzedzić – jeśli przeczytacie ten krótki informator poniżej, nigdy już nie będziecie mogli podać racjonalnych powodów, z jakich Petry nie odwiedziliście. Dobra wiadomość jest taka, że być może niektórzy po zapoznaniu się z moimi doświadczeniami, jednak na obranie takiego kierunku się zdecydują. W sumie dzięki temu dzielenie się własnymi przeżyciami nabrałoby i dla mnie jakiegoś większego znaczenia.

Koszty

Mamy listopad, w związku z czym jest poza sezonem, co nie pozostaje bez znaczenia przy gospodarowaniu budżetem w podróży. Poniesione przeze mnie koszty tegorocznego wyjazdu wyniosły:

  1. Przelot Warszawa (Chopin) – Ejlat w Izraelu (konkretnie lotnisko Ovda oddalone od tego miasta o 1-1,5 h jazdy autobusem) wyniósł mnie 218 zł w obie strony. Podróż odbyła się na pokładzie samolotu linii Wizz Air, a ponieważ na 4 dni spokojnie zmieściłem się w bagaż podręczny, nie poniosłem żadnej dodatkowej opłaty za przewóz bagażu rejestrowanego.

  2. Transfer z lotniska do granicy z Jordanią – 8 USD. Droga powrotna (z hotelu w Ejlacie na lotnisko) - 10 USD. Bilety można kupić na stronie www.eilatshuttle.com

  3. Transfer z granicy do Petry. Tu jest pewien problem, bo po stronie jordańskiej do granicy nie dociera żadna komunikacja i jedyną możliwą opcją jest skorzystanie z usług taksówkarskiej mafii. Do wyboru jest przejazd do pobliskiego nadmorskiego kurortu – Akaby (za 15 dinarów; 1 dinar = ok. 5 zł) lub do Wadi Musa, w obrębie którego znajduje się wejście do Petry – za 50 dinarów. Do Akaby teoretycznie można by było dojść i na piechotę, ale jest to teren wojskowy i nie wolno się po nim przemieszczać. Ze względów czasowych musieliśmy zdecydować się na bezpośredni kurs do Petry (autobus z Akaby odjeżdżałby dopiero następnego dnia). W sumie więc taksówka wyniosła nas około 250 złotych. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że po pierwsze koszt ten dzielony był na trzech, a po drugie kurs trwał ponad półtorej godziny, a do przejechania było ponad 130 kilometrów. Więc 80 złotych za przejazd taksówką nie stanowiło w sumie jakiejś strasznie wygórowanej ceny. Drogę powrotną pokonaliśmy w ten sam sposób.

  4. Noclegi. W Wadi Musa spaliśmy w trzygwiazdkowym Candles Hotel, położonym w odległości 300 metrów od wejścia na teren Petry. Hotel elegancki i czysty. Całkowity koszt pobytu wyniósł około 500 zł za dwie noce i trzy osoby, a w cenę wliczone były obfite śniadania i smaczne kolacje. Na osobę wychodziło więc nieco ponad 80 zł za nocleg z pełnym wyżywieniem, w hotelu ze świetną lokalizacją. Ostatnią noc spędziliśmy w izraelskim Ejlacie, również w trzygwiazdkowym hotelu Isrotel Riviera Club. Koszt noclegu (po uzyskaniu 76% bonifikaty na booking.com) wyniósł około 335 zł za trzy osoby. W zamian do dyspozycji dostaliśmy apartament z dwoma sypialniami, dwoma łazienkami oraz aneksem kuchennym. Przed wejściem do apartamentu znajdował się odkryty basen, zaś plaża nad Morzem Czerwonym oddalona była o kilkaset metrów.

  5. Bilety do Petry – cóż, są drogie i nic się z tym nie da zrobić. Wejściówka na jeden dzień to koszt 50, na dwa – 55, zaś na trzy – 60 dinarów (odpowiednio 250, 275 i 300 złotych). W zamian otrzymuje się swobodny dostęp do jednego z najpiękniejszych miejsc na Ziemi. Teoretycznie bardzo drogo, ale w sumie w ciągu dwóch dni poświęciliśmy ponad 16 godzin na zwiedzanie. Więc mówiąc krótko – trzeba słono zapłacić, ale przynajmniej wiadomo, za co się płaci.

  6. Podsumowując – pełen koszt wyjazdu z Warszawy do Petry wyniósł na osobę około równego tysiączka złotych. W cenie tej przeloty, transfery, 3 noclegi (2 w Jordanii z pełnym wyszynkiem), przejazdy taksówkami na trasie 260 kilometrów i dwudniowa wejściówka do Petry. Chyba wcale nie aż tak znowu drogo za taki pakiet.

Jak to zrobić krok po kroku

Samolot WizzAir wylatuje z Warszawy w soboty o godzinie 6 rano i ląduje na lotnisku Ovda przy Ejlacie około 11.30. Na miejscu przechodzi się przez płytę lotniska i dochodzi do wydzielonej przy budynku ogromnej palarni (na płycie lotniska – pierwszy raz coś takiego widziałem). Po odstaniu swojego w kolejce i odpowiedzeniu na kilka pytań dostaje się karteczkę upoważniającą do wjazdu na teren Izraela (na 3 miesiące). Szybko, sprawnie, bezboleśnie. Nie trzeba też martwić się o „izraelski stempel” w paszporcie. Obecnie w ogóle nie używają stempli i dają tylko karteczki.

Przed wyjściem z malutkiego lotniska czeka autobus eilatshuttle, którego godziny odjazdu przyporządkowane są godzinom przylotów poszczególnych samolotów. Nie trzeba się stresować – my na jedną z pasażerek czekaliśmy prawie godzinę. A więc nie ma strachu, że przedłużą się jakieś formalności i transport przepadnie. Kierowca sprawdza na pokładzie listę obecności niczym opiekun na szkolnej wycieczce. Autobus ten przejeżdża przy granicy z Egiptem, następnie zatrzymuje się w kilku miejscach w Ejlacie, a na końcu podwozi chętnych pod samą granicę z Jordanią.

Na granicy wszędzie ustawione są drogowskazy „To Jordan”. W czasie, w którym tam przybyliśmy nie było początkowo nikogo oprócz nas. Potem pojawiła się wycieczka Japończyków, których wielce uradował widok mojej koszulki, na której dumnie prezentował się japoński napis „Idiota od urodzenia”. To dziwne, ale ilekroć założę tą koszulkę, zawsze spotykam jakichś Japończyków. I prawie zawsze zaliczam jakąś wpadkę. Czyżbym kupił właściwą koszulkę? 😉 Postanowiłem wykorzystać więc okazję i poszedłem szukać pilota wycieczki, żeby ugadać z nim podwózkę do Petry. Zostałem przez wycieczkowiczów pokierowany do uśmiechniętej od ucha do ucha Pani Japonki. Niestety, pomimo iż z jej twarzy łatwo można było odczytać, że widziała napis na mojej koszulce, Pani pilot w przepraszających ukłonach odmówiła nam wspólnej podróży z japońską wycieczką. W sumie nic dziwnego. Tak więc po serii pamiątkowych zdjęć z „idiotą od urodzenia” rozeszliśmy się – każdy w swoją stronę.

Trzeba też wspomnieć, że na granicy izraelsko – jordańskiej znajduje się sklep wolnocłowy (wspominam o tym, bo nigdzie w sieci takiej informacji nie mogłem znaleźć). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przecież w Polsce nikt alkoholu nie pije. Ale gdyby ktoś jednak miał takie potrzeby, to sklep ten stanowi ostatnie miejsce, w którym można kupić alkohol na czas pobytu. W Wadi Musa bowiem alkoholu nie znajdziecie w żadnym sklepie. Serwowany jest tylko i wyłącznie w niektórych restauracjach, a ceny.... cóż, kieliszek araku lub lampka wina to wydatek 5 dinarów, czyli 25 złotych. Na terenie Petry mała puszka piwa to koszt 7 dinarów. A można zabrać przecież ze sobą z hotelu litrowego drinka w butelce po coli.

Przeprawa przez granicę poszła nam błyskawicznie. W Izraelu bez żadnych zbędnych formalności dostaliśmy karteczkę potwierdzającą opuszczenie kraju. Po stronie jordańskiej dostaliśmy dokument o dumnie brzmiącej nazwie „Manifest”, którego kopię po wypełnieniu należy schować, bo będzie niezbędna przy wyjeździe. Wypełnia się tam standardowe rubryki: dokąd jedziesz? Gdzie się zatrzymujesz? Itp. Dokument ten należy koniecznie podbić w kasie biletowej, kupując bilety do Petry. Dzięki temu oszczędza się na opłacie wyjazdowej z Jordanii. Jest to nieco skomplikowane, bo każde przejście graniczne ma swoje własne zasady i rządzi się własnymi prawami. W każdym razie na przejściu w Wadi Araba wygląda to tak – jeśli spędzacie w Jordanii trzy noce i macie stempel z Petry – wyjazd jest bezpłatny. Jeśli śpicie dwie noce (jak my) i macie bilet z Petry – opłata wyjazdowa to 10 dinarów. Jeśli śpicie mniej niż dwie noce albo nie macie tego stempelka – opłata wyniesie 40 dinarów. Przy jednodniowej wizycie – opłata wyniesie 60 dinarów. Zresztą przy jednodniowej wizycie bilet wstępu do Petry kosztuje nie 50, a 90 dinarów. Tak więc nie ma sensu decydować się na takie rozwiązanie, bo sama wizyta w starożytnym mieście Nabatejczyków będzie kosztowała 150 dinarów (a więc 750 złotych!!!). Cała przeprawa przez przejście graniczne nie trwała dłużej niż 20-30 minut. Przy ostatnim posterunku, uzbrojony żołnierz zadał nam tylko jedno pytanie: „czy lubimy whisky?”. Było to zresztą pytanie retoryczne, gdyż jak śpiewały niegdyś Elektryczne Gitary było to po prostu „widać, słychać i czuć”. Nie stanowiło to natomiast najmniejszego problemu. Tuż za wyjściem na jordańską ziemię napotyka się taksówkarską mafię i można ruszać w głąb kraju. Dinary można wymienić w sklepie na granicy – kurs mniej więcej taki sam, jak wszędzie indziej.

Przeprawa graniczna w drugą stronę również przebiegła ekspresowo i bezproblemowo. Urzędnik jordański sprawdzający paszporty nawet nie kazał mi zdjąć czapki, zaś ichniejszy celnik prześwietlający bagaże nie raczył oderwać wzroku od smartfona, gdy nasz dobytek przejeżdżał przez taśmę. Sprawdzano natomiast nasz „Manifest” i zgodnie z wywieszoną informacją zainkasowano od nas po 10 dinarów „wyjazdowego”. W Izraelu również wszystko przebiegło szybko i gładko, choć tutaj zażądano, bym otworzył plecak i pokazał jego zawartość. Ale bez jakiegoś szczególnego czepialstwa. Bez żadnych problemów odebraliśmy kolejne karteczki zastępujące stemple w paszporcie i po chwili byliśmy już w Izraelu. Niestety, okazało się że przy przejściu granicznym nie ma ani przystanku autobusowego, ani nawet postoju taksówek. Wróciliśmy więc do funkcjonariuszy straży granicznej, którzy zaoferowali nam zadzwonienie po taksówkę. Finalnie okazało się to niepotrzebne, bo ktoś akurat przyjechał taryfą i mogliśmy się nią zabrać w kierunku Ejlatu.

Ejlat okazał się bardzo ładnym i czystym miasteczkiem (choć i Jordania, jak na kraj arabski, była dość czysta i „uporządkowana”). Co do legendarnych już wysokich cen w tym kraju, to trzeba uczciwie przyznać, że niektóre rzeczy kosztują tyle samo co u nas (a może nawet mniej), zaś inne faktycznie są cholernie drogie. Przykładowo – litr Jamesona w supermarkecie to wydatek rzędu 100 zł (jak u nas). Japonki Kappy kosztują w tym samym sklepie 39 złotych (taniej niż u nas). Ale paczka Marlboro w cenie 40 złotych to szok. Tyle samo zresztą kosztuje najtańsza shoarma w nadmorskiej kafejce. Reasumując – da się przeżyć, ale trzeba się odpowiednio przygotować i zabrać z Polski te rzeczy, które w Izraelu kosztują kilkakroć więcej (choć oczywiście zabrać z Polski shoarmę byłoby trudno) 😉

W Izraelu spędziliśmy tylko jedną noc. Następnego dnia o 8 rano mieliśmy wykupiony przejazd na lotnisko Ovda. Wyszliśmy z hotelu o godzinie 8.15 – i faktycznie, kierowcy czekają na tych, którzy mają bilet. I nie mają pretensji – każdemu może się zdarzyć zaspać, a w nadmorskich kurortach pewnie się to zdarza codziennie. Żebym nie przywiózł przypadkiem samych pozytywnych wspomnień z kontroli izraelskich urzędników, w trakcie odprawy na samolot do Polski rozpoczęły się prawdziwe cyrki. Rozdzielono nas na trzy stanowiska i każdego z osobna maglowano przez 40 minut. Nie spodobały im się pieczątki z Jordanii, Emiratów i Malezji. A nawet nie tyle same pieczątki co fakt, że przebywaliśmy w tych krajach po 2-3 dni i urzędnicy nie chcieli uwierzyć, że byliśmy tam w celach turystycznych. Standardowe pytania to: „czy poznałeś tam kogoś?”; „czy masz na fb znajomych z tych krajów?”; „czy odwiedzałeś jakieś miejsca związane z kultem religijnym?”. Ogólnie podsumowując – żenada, a sama kontrola miała chyba na celu wyłącznie upokorzenie człowieka, bo z tych ich pytań nic właściwie nie wynikało. Zresztą nie tylko my doświadczyliśmy takiej gościnności przy wyjeździe (no właśnie, przez cały pobyt zero problemów, a tuż przed samym odlotem, gdy opuszczamy właśnie Izrael – taki magiel?). Chwilę po tym przesłuchaniu zrobiliśmy największą możliwą głupotę – zobaczyliśmy wąskie przejście pomiędzy barierkami, więc zostawiliśmy plecaki i wyszliśmy na papierosa. Po chwili podbiegł do nas kumpel z informacją, że mamy natychmiast wracać, bo celnicy dostali już białej gorączki. Upiekło nam się. Wiem o tym, bo okazało się, że zostawiliśmy samopas bagaże centralnie pod tabliczką informującą, że za pozostawienie bagażu bez opieki grozi kara 100.000 szekli (a więc około 100.000 złotych). Fart więc pomimo wszystko nas nie opuszczał…. Dalsza procedura odprawy na lotnisku była równie żenująca jak to pierwsze czterdziestominutowe przesłuchanie. Jedno prześwietlenie bagażu. Dwa metry dalej kolejna kontrola – cały bagaż do góry dnem, sprzęt elektroniczny do oddzielnego prześwietlenia (zdjęli mi nawet obiektyw z aparatu). Pięć metrów dalej – kolejne prześwietlenie na taśmie. Po co? W jakim celu? Przy wyjeździe z kraju? W dodatku wszystko to rozgrywało się około godziny po planowanym starcie samolotu, więc wówczas wcale nie byliśmy pewni, czy samolot nie odleciał bez nas (a następny lot Wizz Aira był dopiero za 4 dni). Na szczęście na odprawie utknęło więcej osób, a lotnisko w Ovdzie obsługuje niewielki ruch. Dzięki temu, chociaż zniesmaczeni i zaniepokojeni, finalnie zajęliśmy miejsca w samolocie i ze sporym opóźnieniem wystartowaliśmy w kierunku Warszawy. Sytuacja na lotnisku oczywiście nieco zepsuła nam humory, ale bez przesady – nie jest to powód, by nie decydować się na taką podróż. A że Petra jest miejscem niesamowitym, w którym zostało mi jeszcze kilka tras do przejścia, z pewnością kiedyś będę próbował tam powrócić.

PETRA

Petra była miejscem osiedlania się ludów koczowniczych począwszy od VIII wieku p.n.e. Jej główni architekci – Nabatejczycy, zasiedlili ten skalisty teren w IV wieku p.n.e., a w 100 lat później zaczęli oni budować swoje budzące podziw po dziś dzień kamienne miasto, które nazwali Rekem (albo Rekmu) czyli "wielobarwne". Położenie Petry na skrzyżowaniu wszystkich najważniejszych szlaków handlowych sprawiło, że stała się ona stolica Nabatei, zaś jej sława sięgała aż do Chin (wymieniana była w kronikach Chang Chiena w 138 roku p.n.e). W IV i III wieku p.n.e Nabatejczycy kontrolowali cały handel przepływający przez półwysep Arabski. Słynny "Szlak Mirry i Kadzidła" i Droga Królewska przynosiły im olbrzymie dochody, a przejeżdżające tędy karawany transportowały złoto, kość słoniową, przyprawy, pachnidła oraz jedwab. Nabatejczycy wydobywali także z Morza Martwego bitumin, sprzedawany następnie Egipcjanom, którzy wykorzystywali go do balsamowania zwłok. Czerpali ponadto zyski z zaopatrywania karawan w wodę i inne rzeczy niezbędne w trakcie podróży oraz z opłaty za przewóz towarów przez ich ziemie.

Nabatejczycy stworzyli silne imperium, które było w stanie odpierać ataki sąsiadów i chronić swoje szlaki handlowe. Diodor Sycylijski opisuje wojnę z Antygonem I Jednookim, jednym z wodzów Aleksandra Wielkiego, który wysłał wojska pod wodzą Ateneusza, aby złupiły Petrę. Ateneusz wykorzystał dzień handlowy, gdy w Petrze nie było mężczyzn, zaatakował miasto ze wzgórza Umm el-Bijara górującego nad Petrą i złupił miasto. Nabatejczycy ruszyli w pościg, rozbili wojska Ateneusza i odzyskali utracony majątek, ale w następnych latach zmuszeni byli zawrzeć pokój z Antygonem i opłacić haracz za odstąpienie od ataków na ich ziemię. Przez następne wieki Nabatejczycy stoczyli szereg wojen w obronie swojego terytorium i szlaków handlowych.

Niewiele jest wiadomo o nabatejskich władcach z tego okresu, a pierwszym o którym jest wzmianka w Starym Testamencie (Druga Księga Machabejska) jest Aretas I. Mowa jest tam o arcykapłanie Jazonie, który został oskarżony sądownie przez Aretasa, władcę Nabatejczyków za rzeź, jakiej się dopuścił na mieszkańcach Jerozolimy.

W I wieku p.n.e rozpoczął się konflikt z Cesarstwem Rzymskim. W roku 62 p.n.e Marek Emiliusz Skaurus zorganizował wyprawę na Petrę, ale trudny teren i kłopoty z zaopatrzeniem sprawiły, że Skaurus zmuszony był do zawarcia pokoju z królem Aretasem III, który wynegocjował okup w wysokości 300 talentów srebra w zamian za pokój. Ostatnie lata niepodległości Nabatei to I wiek naszej ery.

Królem był Maliku II, trwał okres pokoju i dobrobytu królestwa. Nabatejczycy pomnażali bogactwo dzięki handlowi i starali się unikać konfliktów i nie mieszać w sprawy sąsiadów. Jednak gdy w roku 66 wybuchło powstanie w Judei przeciwko Rzymianom, Maliku II wsparł Tytusa Flawiusza w uśmierzeniu buntu i zburzeniu Jerozolimy w roku 70tym. Józef Flawiusz w swoim dziele "Wojna żydowska" opisuje, że „Maliku dostarczył tysiąc jeźdźców i pięć tysięcy żołnierzy pieszych, z których większość stanowili łucznicy”

Jednocześnie za panowania Maliku II Nabatejczcy stracili kontrolę nad Damaszkiem. Następcą Maliku II został Rabbel II Soter i był on ostatnim królem Nabatei. Przeniósł on stolice z Petry do innego dużego miasta Nabatejczyków, Bosry. Nabatea utraciła niepodległość 22 marca 106 roku, kiedy to została oficjalnie włączona do Cesarstwa Rzymskiego tworząc prowincję zwaną Arabią, ze stolicą w Bosrze. Petra otrzymała tytuł metropolii w roku 114, a w 130 roku odwiedził ją cesarz Hadrian, na którego polecenie przebudowano centrum miasta budując obiekty w stylu rzymskim. W III w. doszło do podziału prowincji. Północna część zachowała dawną nazwę, a południowa na południe od Wadi el-Hesa razem z Petrą została włączona do prowincji zwanej Palestina Tertia. Dalsze losy Petry nie do końca są jasne. Duże trzęsienie ziemi z 363 roku zniszczyło znaczną cześć miasta, lecz miasto pozostawało zamieszkane. Największe i najbardziej tragiczne dla Petry trzęsienie ziemi miało miejsce 9 lipca 551 roku. Wyprowadzili się wtedy z Petry niemal wszyscy mieszkańcy i praktycznie została ona zapomniana na wieki.

Ruiny dawnego miasta dawały schronienie plemionom Beduinów, którzy w roku 1812 pokazali to miejsce udającemu Muzułmanina Szwajcarowi - Johannowi Ludwigowi Burkhardowi, przemierzającemu kraje arabskie.

Bloki Dżinów

Za bramą wejściową biegnie piaszczysta droga prowadząca na teren Petry wzdłuż wyschniętego koryta rzeki. Jest to Bab al Sik (Brama do Sik), ostatni fragment doliny wyżłobiony przez rzekę Wadi Musa w masywie białego piaskowca. Wokół rozciąga się majestatyczny krajobraz – zaokrąglone szczyty wzgórz podziurawione otworami jaskiń i wnękami wyrzeźbionymi przez wiatr, pokryte plamami w różnych odcieniach koloru różowego, łososiowego i szafranowego. Po prawej stronie tej drogi wyłaniają się trzy zagadkowe konstrukcje. Są to tzw. Bloki Dżinów – potężne monolity w kształcie sześcianu, wycięte olbrzymim nakładem pracy ze zbocza wzgórza wznoszącego się tuż obok. Kamienne bloki pochodzące prawdopodobnie z I wieku p.n.e. mierzą od 6 do 9 metrów wysokości. Na wierzchołku jednego z nich zachowały się fragmenty schodkowej piramidy, boki drugiego zdobią cztery półkolumny. Ich plinty, kapitele, architrawy i gzymsy były prawdopodobnie wykonane z marmuru lub brązu, a następnie przymocowane do skały (pozostały po nich jedynie otwory). Obecnie uważa się, że konstrukcje te były grobowcami wieżowymi, ale ich arabska nazwa zawierająca wyraz „dżin” sugerowałaby, że w rzeczywistości były to święte miejsca, zamieszkiwane przez duchy opiekuńcze strzeżące wejścia do miasta. Niektórzy badacze uważają, że bloki wyobrażają głównego boga nabatejskiego – Duszarę, przedstawianego często pod postacią sześciennego bloku. Ponieważ jednak dwa z trzech bloków mają na górze wnękę, były to jednak prawdopodobnie grobowce.

Na podstawie: Fabio Bourbon – „Petra. Sztuka i historia. Przewodnik po stolicy Nabatejczyków”

Bloki Dżinów - galeria zdjęć

Grób Obelisków i Tryklinium Bab al Sik

Niemalże naprzeciwko Bloków Dżinów wznosi się fasada pierwszego monumentalnego grobowca w Petrze, składającego się z dwóch odrębnych budowli, wykutych jeden na drugim w różnych okresach. Górna budowla to Grób Obelisków z pierwszej połowy I wieku n.e., który zawdzięcza swoją nazwę czterem wieńczącym go obeliskom w kształcie ostrosłupów. Mierzące 6 metrów wysokości obeliski wyraźnie wskazują na wpływy architektury egipskiej. W niszy skalnej za obeliskami widoczny jest posąg mężczyzny w stroju hellenistycznym. Wejście do grobowca znajduje się pomiędzy dwoma pilastrami podtrzymującymi dorycki fryz i prowadzi do komory z pięcioma pochówkami. Każdy obelisk (zwany nefesz) wyobraża jednego zmarłego, a więc grobowiec przeznaczony był początkowo dla czterech osób, zaś piąta (pochowana później) została przedstawiona za pomocą wykutego wewnątrz arkosolium. Inna z hipotez wskazuje, że obeliski były opisywanymi w Biblii mazebotami (wizerunkami bóstw), których obecność miała zapewniać miastu ochronę.

Pochodząca z drugiej połowy I wieku n.e. budowla wykuta bezpośrednio pod Grobem Obelisków jest o wiele gorzej zachowana (pomimo, że jest o kilkadziesiąt lat młodsza). Uważa się, że powstała za panowania Rabbela II (71-106 n.e.) – ostatniego króla nabatejskiego lub też jego poprzednika Maliku II. Jest to wzorowane na architekturze rzymskiej tryklinium, czyli sala, w której odbywały się uroczystości ku czci zmarłych. Tryklinium tworzyły trzy łoża lub ławy ustawione w kształcie podkowy z trzech stron stołu. Zmarli, dla których zbudowano ten monument, zostali pochowani prawdopodobnie w dwóch grobach po bokach fasady. Wnętrze budowli jest bardzo surowe – nie ma w nim nic poza wielkim, kamiennym tryklinium obiegającym z trzech stron prostokątną salę.

Na podstawie: Fabio Bourbon – „Petra. Sztuka i historia. Przewodnik po stolicy Nabatejczyków”

Grób Obelisków i Tryklinium Bab al Sik - galeria zdjęć

Sik wewnętrzny

Spektakularny wąwóz o długości 1,5 km powstały w wyniku ruchów tektonicznych, a następnie wygładzony przez wody rzeki Wadi Musa. Wejście do Sik znaczą pozostałości monumentalnego łuku, z którego zachowały się jedynie dwie podpory wykute w skale, zdobione dwiema niszami w których ustawiano niegdyś posągi wotywne. Ta ogromna konstrukcja, będąca rodzajem Łuku Triumfalnego, runęła w 1896 r. w wyniku trzęsienia ziemi. Dwa kanały widoczne w skałach zamykających przejście prowadziły do miasta wodę płynącą w cylindrycznych, ceramicznych rurach.

Tajemniczy wąwóz stanowi niezwykle widowiskowe i bardzo ciasne oraz kręte przejście pomiędzy ścianami skalnymi o wysokości od 90 do 180 metrów. W najwęższych miejscach pozostający prawie zawsze w cieniu wąwóz mierzy jedynie 3 metry szerokości. Gdzieniegdzie skały rozstępują się, tworząc jak gdyby naturalny „dach” – miejsca takie służyły jako karawanseraje, w których zatrzymywały się karawany zmierzające do Petry. W ścianach wąwozu widoczne są liczne nisze i stele wotywne świadczące o tym, że Sik był miejscem świętym dla Nabatejczyków.

W połowie drogi, w miejscu w którym wąwóz znacznie się rozszerza stoi samotny blok piaskowca, nad którym rośnie figowiec. Nieco dalej widać grupę posągów, którą odsłonięto podczas przeprowadzonych w 1998 roku prac, mających na celu obniżenie poziomu drogi o ponad 2 metry. Pomimo, że górna część posągów jest silnie zwietrzała, nadal można rozpoznać stojące w pewnej odległości od siebie postaci dwóch kupców prowadzących dwa wielbłądy. Kopyta wielbłądów są dobrze widoczne, podobnie jak nogi kupców. Postacie miały wielkość niemal dwukrotnie większą od naturalnej, toteż łatwo wyobrazić sobie można grozę, jaką ich nagły widok musiał budzić w podróżnych przybywających pierwszy raz do Petry. Nieco dalej, w wąskiej szczelinie niespodziewania pojawia się fasada Chazne. Uderzający kontrast pomiędzy jej różowym frontonem a ciemnymi ścianami wąwozu zapiera dech w piersiach. Na ten widok nie można się przygotować. Trzeba go doświadczyć.

Na podstawie: Fabio Bourbon – „Petra. Sztuka i historia. Przewodnik po stolicy Nabatejczyków”

Sik wewnętrzny - galeria zdjęć

Chazne

Najsłynniejsza i najlepiej zachowana (dzięki usytuowaniu chroniącym przed działaniem czynników atmosferycznych) budowla w Petrze. Fascynująca budowla o idealnych proporcjach, wykuta głęboko stromej skalnej ścianie, mierząca 40 metrów wysokości oraz 28 metrów szerokości. Fasada podzielona jest na dwie kondygnacje – w niższej znajduje się portyk z przyczółkiem i sześcioma kolumnami korynckimi o wysokości 12 metrów. Wolno stojące (pełne) są tylko dwie środkowe kolumny przy wejściu. Pozostałe cztery połączone są ze skalną ścianą. Rzeźby umieszczone pomiędzy parami kolumn zewnętrznych ukazują w głębokim reliefie jeźdźców.  Rzeźby te są bardzo zniszczone, podobnie jak inne dziewięć postaci zdobiących fasadę, przy czym uszkodzenia te nie są bezpośrednim skutkiem erozji, lecz w głównej mierze „zasługą” chrześcijańskich i muzułmańskich ikonoklastów. Fryz biegnący nad  kolumnami  zdobią motywy roślinne. Wić roślinna zdobi także tympanon, pośrodku którego widnieje głowa gorgony. Górną część attyki oddzielającej obie kondygnacje zdobi ciągły pas rozetek. Druga kondygnacja, odznaczająca się przestronnością i elegancją, podzielona jest na trzy części. W środku widnieje tolos – okrągła kapliczka przekryta stożkowatym dachem zwieńczonym urną. Arabska nazwa tej budowli – „Skarbiec”, wzięła się z przekonania Beduinów o wielkim skarbie ukrytym wewnątrz. Z tego powodu Beduini ostrzeliwali budowlę z broni palnej, próbując zniszczyć jej fasadę i dostać się do skarbca. Po bokach tolosu znajdują się dwa półprzyczółki wsparte na kolumnach w narożnikach. Dwie nisze we wgłębieniach w tylnej ścianie fasady ujęte są między dwie pary podwójnych półkolumn. Postaci zdobiące półprzyczółki oraz przedstawione z boku tolosu przedstawiały Amazonki z toporami w prawym ręku. Dwie inne rzeźby umieszczone w niszach przedstawiają skrzydlate postaci Nike.

Nad kapitelami drugiej kondygnacji biegnie belkowanie z fryzem zdobionym girlandami z liści i owoców, akroteria zaś mają kształt czterech ogromnych orłów. Wnętrze budowli jest niesymetrycznie ubogie w stosunku do fasady. Składa się ono z dużego przedsionka o wymiarach 14 na 5,8 metra, z którego osiem stopni prowadzi do komory głównej – dużego pomieszczenia w kształcie sześcianu o powierzchni 12 metrów kwadratowych, w którym znajdują się wejścia do trzech mniejszych sal. Po bokach westybulu znajdują się dwa wejścia prowadzące do dwóch innych małych pomieszczeń.

Chazne została zbudowana pomiędzy połową I w.p.n.e. a połową I w.n.e. Wątpliwości badaczy budzi przeznaczenie tej budowli – po dziś dzień trwa dyskusja, czy był to grobowiec, czy świątynia. Jednakże układ pomieszczeń wewnętrznych, a także obecność nisz wskazują na to, że budowla raczej służyła jako grobowiec, a nie sanktuarium. Tak wspaniała i czasochłonna konstrukcja każe postawić tezę, że jeśli był to grobowiec, to z pewnością królewski. A wziąwszy pod uwagę czas  jej powstania, budowla mogła być miejscem ostatniego spoczynku Aretasa III, Obodata II lub Aretasa IV.

Na podstawie: Fabio Bourbon – „Petra. Sztuka i historia. Przewodnik po stolicy Nabatejczyków”

Chazne - galeria zdjęć

Sik zewnętrzny i ulice fasad

Z dziedzińca przy Chazne wąwóz odbija w prawo i prowadzi dalej w kierunku starożytnego miasta. Po obu stronach drogi znajdują się wykute w skałach grobowce. Do najciekawszych budowli w tym miejscu należy grób 69 z podwójnym gzymsem, posiadające ciekawą fasadę zdobioną czterema pasami pilastrów wspartymi na wysokim podium.  Zwieńczone są one kapitelami nabatejskimi. Wejście zwieńczone przyczółkiem znajduje się w środkowym interkolumnium.

Grobowce po obu stronach wąwozu tworzą niezwykłą scenerię. Około 200 metrów przed teatrem sik tworzy naturalną arenę. Po bokach tej areny – szczególnie po lewej stronie – wznoszą się w kilku rzędach tuziny grobowców. Większość z nich wieńczą podwójne lub pojedyncze blanki, kilka kończy się łukami. Spotyka się też przykłady grobowców z „wklęsłym gzymsem” oraz z „podwójnym gzymsem”. Grobowce połączone są ze sobą wąskimi ścieżkami i schodami, stąd teren ten nazwano „ulicami fasad”.  Wiele grobów w najniższych rzędach do połowy zasypał materiał naniesiony przez wody rzeki Wadi Musy, co stanowi dowód na to, jak gwałtownie rzeka ta wtargnęła do sik po zawaleniu się nabatejskiej tamy przy wejściu do wąwozu.

TEATR

Teatr, zbudowany na typowym planie rzymskim, powstał prawdopodobnie za panowania Aretasa IV (8 p.n.e. – 40 n.e.) – a więc w czasach, kiedy Petra była jeszcze niepodległa, lecz znajdowała się już pod silnym wpływem kultury rzymskiej. Po przyłączeniu przez Trajana w roku 106 królestwa nabatejskiego do Cesarstwa Rzymskiego teatr rozbudowano niszcząc przy okazji kilka grobów znajdujących się w pobliżu. Widownia wykuta w skale, licząca 45 rzędów siedzeń, podzielona była na trzy sektory poziome i sześć pionowych. Teatr mógł pomieścić od 6.000 do 8.500 widzów, choć niektórzy badacze uważają, że mógł pomieścić nawet 10.000 osób – czyli jedną trzecią ludności miasta. Orchestrę o średnicy 9 metrów również wykuto w skale. Sama scena miała 37 metrów szerokości. Wznosząca się za nią elewacja z trzema wejściami miała prawdopodobnie dwie kondygnacje z kolumnadami i była bogato zdobiona freskami, posągami i marmurowymi fryzami. Po bokach sceny znajdują się dwa wejścia kryte sklepieniem kolebkowym, niegdyś otynkowane i ozdobione malowidłami, prowadzące do krytych korytarzy i schodów wiodących na orchestrę i na widownię. Z zewnątrz teatr przypominać musiał ogromną, masywną ścianę (całkowicie zasłaniającą widownię), mierzącą co najmniej 25 metrów wysokości i około 60 metrów długości.

GRÓB UNEISZU

Grób z majestatyczną fasadą zdobioną podwójnym gzymsem. Nazwę swą zawdzięcza płycie przykrywającej loculus – inskrypcja na niej wykuta stanowi epitafium Uneiszu, ministra królowej Szakilat, żony władcy Aretasa IV, w którego imieniu rządziła przez 6 lat. Grobowiec datowany jest na 70-76 rok n.e. Duża liczba loculi w komorze grobowej wskazuje na to, że grób był wykorzystywany co najmniej przez trzy dziesięciolecia przez krewnych Uneiszu. Po lewej stronie grobowca znajduje się należące do niego tryklinium.

Na podstawie: Fabio Bourbon – „Petra. Sztuka i historia. Przewodnik po stolicy Nabatejczyków”

Sik zewnętrzny, ulice fasad, teatr, grób Uneiszu - galeria zdjęć

Miasto

ULICA Z KOLUMNADĄ

Zabudowę miejską tworzyły głównie małe domy z płaskimi dachami, zajmujące większą część porośniętej dziś krzakami niecki. Od północy i południa miasto chroniły dwa potężne pierścienie murów z wieżami, wzniesione pod koniec I w.p.n.e. Ulica z Kolumnadą, biegnąca przez około 300 metrów, stanowiła prawdopodobnie centralną arterię miasta. Kamienny bruk oraz dwa częściowo zachowane portyki kolumnowe należy datować na okres panowania rzymskiego cesarza Trajana (98 – 117). Przy drodze tej usytuowane były wszystkie ważniejsze budowle publiczne. Po jej lewej stronie znajdowały się trzy duże rynki, do których prowadziły szerokie schody.

WIELKA ŚWIĄTYNIA

Na końcu Ulicy z Kolumnadą, imponujące schody prowadzą na obszerny taras do ruin propylejów, z których do dnia dzisiejszego zachowały się jedynie fundamenty. Ten prostokątny dziedziniec, otoczony od wschodu i zachodu portykami kolumnowymi pełnił funkcję temenosu, w którym stała wielka świątynia. Prowadziły do niej schody zajmujące prawie całą szerokość południowej strony dziedzińca. Wielka Świątynia, zlokalizowana na podium drugiego dziedzińca, pochodzi z I wieku n.e. Nabatejskie kapitele z motywami roślinnymi oraz fragmenty dekoracji dowodzą, że budowlę wzniesiono jeszcze przed okupacją rzymską. Prawdopodobnie świątynia zawaliła się w wyniku trzęsienia ziemi. Poświęcona była bogini Al Uzza i była Afrodyzjonem (świątynią dedykowaną greckiej bogini Afrodycie).

ŚWIĄTYNIA SKRZYDLATYCH LWÓW

Ruiny Świątyni Skrzydlatych Lwów wznoszą się na wzniesieniu naprzeciwko Wielkiej Świątyni. Budowla została wzniesiona na planie typowo nabatejskim – składała się z dużego portyku zbudowanego na mocnej, sklepionej podbudowie. Z portyku przez szerokie drzwi wchodziło się do celli. Ściany wnętrza na planie kwadratu były rozczłonkowane półkolumnami tworzącymi obramienie głębokich nisz. Dwa rzędy liczące po pięć kolumn usytuowanych w jednej linii z pilastrami tworzyły dwie nawy boczne. Podłoga i dolne partie ścian pokryte były marmurowymi płytami. Górne obszary ścian, trzony kolumn i sufit zdobił malowany stiuk. Budowla zawdzięcza swą nazwę dekoracji kilku kapiteli, gdzie korynckie woluty zostały zastąpione wyobrażeniami skrzydlatych lwów.

BRAMA TEMENOSU

Budowla przypominająca formą łuk triumfalny, stanowiła bramę do miasta. Oddzielała ona tętniącą gwarem Ulicę z Kolumnadą od pogrążonego w ciszy temenosu (z greki - uświęconej przestrzeni pod gołym niebem, miejsca, gdzie odbywały się ceremonie religijne). Monumentalny charakter trójprzelotowej bramy podkreślały bogate zdobienia rzeźbiarskie oraz cztery wolno stojące kolumny. Od strony temenosu brama miała skromniejszą formę architektoniczną: trzy łuki ujęte były między cztery proste pilastry.

KASR AL BINT

Świątynia Kasr al Bint pochodzi z drugiej połowy I wieku p.n.e., prawdopodobnie z czasów panowania Obodata III (30-8 p.n.e.). Powszechnie uważa się, że była ona poświęcona dwóm najważniejszym bóstwom w panteonie Nabatejczyków – Duszarze i Al Uzza. Wejście do świątyni wieńczy łuk odciążający, który zmniejszał nacisk bloków kamienia na nadproże drzwi. Świątynia wzniesiona została na planie kwadratu o długości boku wynoszącej 32 metry, mierzyła zaś 29 metrów wysokości. Zbudowano ją z bloków piaskowca spojonych zaprawą cementową.

GRÓB NIEDOKOŃCZONY

Konstrukcja Grobu Niedokończonego pozwala zrozumieć metody i poznać techniki wykorzystywane przez Nabatejczyków przy budowie grobowców. Po skuciu prostokątnej płaszczyzny w ścianie skalnej zaczynano drążyć grób, poczynając od góry do dołu. Jedynymi ukończonymi elementami tego hypogeum są architraw i cztery kapitele pod nim – dwa wieńczące boczne półkolumny i dwa wieńczące kolumny środkowe. Po ukończeniu tego etapu prac, budowniczowie przystępowali do drążenia komory grobowej, pozostawiając fragmenty skały, z których potem miały zostać wykute trzony kolumn. Nie wiadomo, z jakich przyczyn przerwano pracę nad tym grobowcem.

KOŚCIÓŁ BIZANTYJSKI

Kościół bizantyjski pochodzi z VI wieku n.e., czyli z czasów, gdy Petra była siedzibą biskupa prowincji Palestina Tertia. Ta trójnawowa bazylika z trzema apsydami oraz atrium została zniszczona przez pożar oraz trzęsienie ziemi wkrótce po ukończeniu budowy (prawdopodobnie w 551 roku). Cała konstrukcja została poważnie uszkodzona, zachowały się jednak w doskonałym stanie mozaiki podłogowe w bocznych nawach. Przedstawiają one rozmaite postaci, zwierzęta i symbole odnoszące się do religii chrześcijańskiej, a także wyobrażenia zaczerpnięte z tradycji klasycznej. Paradoksalnie, całkowite zawalenie się kościoła przyczyniło się do ocalenia posadzki – warstwa gruzu przykryła je i uchroniła przed zniszczeniami wywołanymi warunkami atmosferycznymi oraz działaniami ikonoklastów, którzy zniszczyli wiele innych mozaik w Jordanii.

Na podstawie: Fabio Bourbon – „Petra. Sztuka i historia. Przewodnik po stolicy Nabatejczyków”

Miasto - galeria zdjęć

Deir

DROGA DO DEIR

Pnąca się w górę droga procesyjna prawie na całej długości została wykuta w skale. Do pokonania jest ponad 800 stopni i fragmentów ścieżki wyciętych w kamieniu. Trud wspinaczki wynagradzają zapierające dech w piersi widoki i niewiarygodne kolory otaczających szlak piaskowców. Droga procesyjna kończy swój bieg u podnóża Dżebel al Deir, górującego nad doliną Petry od zachodu.

TRYKLINIUM LWÓW

Tryklinium Lwów jest jednym z niewielu podziemnych trykliniów, które zachowały się w niezmienionym stanie. Wykute zostało w ścianie obok rozpadliny, która w porze deszczowej zamienia się w wodospad. Fasada budowli została silnie zniszczona przez erozję. Po bokach wejścia znajdują się dwa pilastry z ćwierćkolumnami, zwieńczone kapitelami z dekoracją roślinną. Po bokach uszkodzonego wejścia znajdują się dwie płaskorzeźby przedstawiające lwy, od których budowla wzięła swą nazwę. Belkowanie zdobi dorycki fryz z tryglifami i metopami. Na obu końcach fryzu widoczne są głowy Meduzy.

 

DEIR

Zachowana w doskonałym stanie, niemalże nienaruszona fasada Deir wybija się z tła skały w sposób niemalże abstrakcyjny. Front budowli mierzy 48 metrów szerokości i 38 metrów wysokości. Fasada Deir jest podzielona na dwie kondygnacje. Dolna, ujęta w narożnikach pomiędzy dwa filary z typowymi ćwierćkolumnami, podzielona jest sześcioma wysokimi półkolumnami zwieńczonymi kapitelami nabatejskimi. W zewnętrznych interkolumniach znajdują się dwie głębokie nisze, każda zwieńczona półkolistym tympanonem. Wysokie belkowanie pozbawione ozdób podtrzymuje drugą kondygnację, wykutą w bardzo wysokim reliefie w zboczu góry. Duży centralny tolos ze stożkowym dachem, zwieńczony urną, ujęty jest pomiędzy dwa półprzyczółki. Wspierają się one na półkolumnach z nabatejskimi kapitelami. Półkolumny i pilastry wyższej kondygnacji rozmieszczone są dokładnie nad kolumnami piętra dolnego. Długi, elegancki fryz dorycki łączy poszczególne elementy architektoniczne wyższego piętra. Wnętrze jest bardzo ubogie w stosunku do bryły budowli – stanowi je niemal sześcienna komora o powierzchni 10 metrów kwadratowych, pozbawiona jakichkolwiek dekoracji. Deir prawdopodobnie pełnił rolę mauzoleum poświęconego nabatejskiemu władcy. Powszechnie uważa się, że królem, któremu poświęcono tą imponującą budowlę był Obodat I (96-86 p.n.e.). Potwierdza to pośrednio odnaleziona nieopodal inskrypcja odwołująca się do tego władcy i wspominająca bractwo utworzone, by oddawać mu cześć. Budowla ta musiałaby więc powstać w I wieku p.n.e., podobnie jak Chazne.

Przed konstrukcją znajduje się obszerny dziedziniec powstały w wyniku całkowitego usunięcia skały na odcinku o szerokości około 61 metrów. Wymagało to nadludzkiego wysiłku tysięcy osób. Ponieważ ogromna bryła Deir wykuta została jako monolit w jednym kawałku skały, w zasadzie można by było traktować ją jako rzeźbę, a nie budowlę.

Na podstawie: Fabio Bourbon – „Petra. Sztuka i historia. Przewodnik po stolicy Nabatejczyków”

Deir - galeria zdjęć

Grobowce królewskie

Grobowce królewskie wykute zostały obok siebie w zboczu Dżebel al Khubtha. Nikt jednoznacznie nie potwierdził, że budowle te faktycznie były grobowcami władców nabatejskich, lecz ich wielkość (a więc również koszt budowy) uprawdopodabnia takie założenie.

 

GRÓB URNY

 

Ogromny grobowiec zbudowany za dużym dziedzińcem o szerokości ponad 21 metrów, zamkniętym po bokach niskimi kolumnadami wyciętymi w skale. Strzelista fasada, przypominająca świątynię, ujęta jest pomiędzy dwa narożne pilastry. Między dwiema półkolumnami w środkowej części fasady znajduje się wejście, a nad nim fryz dorycki i niewielki przyczółek. W górnej części fasady, w interkolumniach, wykuto trzy loculi, ale tylko środkowy zamknięty jest oryginalną płytą ze zniszczoną płaskorzeźbą przedstawiającą głowę i tors męski. Wysokie, podzielone na trzy części piętro attyki wieńczy przyczółek, w którego tympanonie brakuje śladów dekoracji. Na szczycie przyczółka znajduje się akroterion w kształcie urny, od której pochodzi nazwa grobowca. Wnętrze stanowi wielka sala o wymiarach 19x17 metrów, której nagie, nieotynkowane ściany wyglądają tak, jakby zostały pokryte mokrym jedwabiem. Sala ta prawdopodobnie pełniła funkcję tryklinium do 447 roku, gdy grobowiec przekształcono w kościół.

 

GRÓB JEDWABNY

 

Grób Jedwabny zlokalizowany jest zaledwie kilka metrów za Grobem Urny. Zawdzięcza swą nazwę wspaniałemu, barwnie żyłkowanemu kamieniowi, w którym został wykuty. Z tego też względu jest to budowla niesamowicie fotogeniczna. Piaskowiec, w którym wykuto konstrukcję, przybiera barwy od jasnoróżowej po bladoniebieską, łososiową, białą, żółte odcienie ochry i szafranu. Fasada grobowca jest dość mocno zwietrzała. Dolną część zdobią cztery wystające pasy pilastrów z charakterystycznymi kapitelami nabatejskimi. W bocznych kolumnach otwierają się dwie nisze, w których zachowało się wiele przedstawień reliefowych, jednakże są w stanie uniemożliwiającym ich identyfikację. Piętro attyki, podzielone czterema niskimi pilastrami z kapitelami, wieńczą blanki w stylu asyryjskim.

 

GRÓB KORYNCKI

 

Fasada Grobu Korynckiego z pewnością była jedną z najbardziej imponujących fasad w Petrze. Niestety grobowiec ten ucierpiał na skutek oddziaływania czynników atmosferycznych bardziej niż pozostałe. Narażony na działanie silnych wiatrów i spadających kamieni został mocno uszkodzony, lecz pomimo to wygląda imponująco. Jest to budowla mierząca 24 metry szerokości i blisko 28 metrów wysokości. Swą nazwę zawdzięcza stylowi kapiteli (które zresztą przypominają bardzo kapitele Chazne). Dolna część fasady została zaprojektowana zgodnie z tradycyjnym kanonem miejscowym: cztery przysadziste półkolumny, półkoliste zwieńczenie nad głównym wejściem, łamany przyczółek oraz powtórzenie w górnej części attyki elementów poziomych (gzymsów) i pionowych (pilastrów). Górne piętro z dwoma półprzyczółkami i umieszczonym pośrodku tolosem, kapitelami roślinnymi i strzelistym układem pionowym całości stanowi ukłon w stronę gustów hellenistycznych rodem z Aleksandrii. Duża liczba miejsc grobowych w głównej komorze wskazuje na to, że był to grób zbiorowy, przeznaczony dla jakiegoś wysokiego dostojnika oraz członków jego rodziny.

 

GRÓB PAŁACOWY

 

Grób Pałacowy usytuowany jest po prawej stronie Grobu Korynckiego. Chociaż brakuje mu znacznej części górnego piętra fasady, nadal jest on jedną z największych budowli Petry – jego szerokość wynosi 49 metrów, zaś średnia wysokość to 46 metrów. Nazwa budowli wynika z faktu, iż swą konstrukcją naśladuje ona architekturę wielkiego pałacu hellenistycznego. Grobowiec posiada kilka cech unikatowych w architekturze nabatejskiej – ma stereometryczny plan, a poszczególne kondygnacje różnią się od siebie w sposób wyraźny. Cztery wielkie drzwi poprzedzone rodzajem obszernego balkonu, do których prowadziły niegdyś wycięte w piaskowcu schody, obramione są półpilastrami z kapitelami nabatejskimi i podwójnym gzymsem z gładkim fryzem. Każdy otwór ujęto pomiędzy dwa pilastry z przytykającymi do nich ćwierćkolumnami z „rogatymi” kapitelami, podtrzymujące podwójny gzyms z ząbkowaniem. Drzwi boczne zwieńczone są przyczółkami łukowatymi, zaś drzwi środkowe trójkątnymi. Całość jest niezwykle harmonijna. Natomiast wyższe piętro, oddzielone nietypowym, zupełnie gładkim i jednolitym belkowaniem wygląda tak, jakby nagle zmieniono pierwotny projekt. W drugiej kondygnacji widocznych jest osiemnaście półkolumn,  także zwieńczonych kapitelami nabatejskimi. Nie leżą one jednak w jednej linii z pionowymi elementami dolnego piętra. Ujęte w pary, podtrzymują podwójne, na przemian: cofnięte i wysunięte do przodu belkowanie bez fryzu. Na górze znajdowała się jeszcze trzecia kondygnacja, podzielona na kilka rejestrów niskimi pilastrami stanowiącymi przedłużenie kolumn niższego piętra. Za wyjątkiem części po prawej stronie, kondygnacja ta zbudowana była z dużych bloków kamienia, albowiem skała była zbyt niska, by można było w niej wykuć całą budowlę. Niestety ta część fasady runęła podczas trzęsienia ziemi. Po prawej stronie widoczne są jeszcze pozostałości czwartej kondygnacji, lekko cofniętej w stosunku do pozostałych, zdobionej pilastrami częściowo wykutymi w skale. Wnętrze Grobu Pałacowego nie jest zdobione. Czworo drzwi prowadzi do czterech nieudekorowanych komór. Uważa się, że był to grobowiec Rabbela II, ostatniego króla nabatejskiego, ale brak jest dowodów na potwierdzenie tej teorii.

 

GRÓB SEXTIUSA FLORENTINUSA

 

Grób Sextiusa Florentinusa, mocno zniszczony przez czas, jest dość rozbudowany jak na budowlę niewielkich rozmiarów. W części dolnej znajduje się wejście ujęte pomiędzy cztery pilastry zwieńczone trójkątnym przyczółkiem. W części górnej, powyżej pasa belkowania, na którym wspiera się duży łuk, widać piętro attyki podzielone na kilka rejestrów czterema gzymsami i niskimi pilastrami, zwieńczone trójkątnym przyczółkiem. Płaskorzeźba w półkolistym tympanonie z orłem przedstawia głowę gorgony na liściastym tle. Przed fasadą budowli był prawdopodobnie dziedziniec z portykiem, na co wskazują fragmenty kolumn przysypane piaskiem. Wnętrze składa się z komory grobowej, której tylna ściana podzielona jest pasami pilastrów tworzącymi obramienie pięciu loculi. Jest to jedyna budowla w Petrze, którą można dokładnie datować, dzięki bardzo zniszczonej inskrypcji łacińskiej wykutej na niższym belkowaniu. Tekst wskazuje, że grobowiec przeznaczony został dla Sextiusa Florentinusa, legata cesarza Hadriana i propretora prowincji Arabia w latach 126-129, a kazał go wybudować syn dostojnika.

 

Na podstawie: Fabio Bourbon – „Petra. Sztuka i historia. Przewodnik po stolicy Nabatejczyków”

Grobowce królewskie - galeria zdjęć

Wyżyna Ofiar

Szlak wiodący na Wyżynę Ofiar prowadzi stromo na szczyt Dżebel Attuf, oferując jedne z najpiękniejszych widoków na dolinę Petry, ruiny miasta i okoliczne góry. Drogę pokonuje się w większej części idąc wykutymi w skałach schodami. Drogą Procesyjną dochodzi się na szczyt Dżebel Attuf, którego najwyższy punkt znajduje się na wysokości 1040 m.n.p.m. Znajdują się tutaj dwa miejsca godne uwagi. Od strony północy znajduje się Święte Miejsce Wyżyny Ofiar (Dżebel Madhbah), skąd roztaczają się fascynujące widoki na budowle Petry. Wyżyna Ofiar jest prostokątnym dziedzińcem o wymiarach 14 na 6,5 metra, otoczonym niską ławą na której zasiadali uczestnicy świętych obrzędów. Część południowa zwana jest Granią Obelisków, z uwagi na obecność dwóch oddalonych od siebie o 30 metrów siedmiometrowej wysokości obelisków. Powszechnie uważa się, że monolity te wyobrażają miejscowe bóstwa – Duszarę i Al Uzzę.  

 

MONUMENT LWA

 

Z Wyżyny Ofiar droga procesyjna prowadzi w dół skalnej ściany. Ze ścieżki można dostrzec liczne inskrypcje pozostawione przez pielgrzymów nabatejskich, a także jedne z najpiękniejszych kolorowych skał w tej okolicy. Po pewnym czasie dochodzi się do Monumentu Lwa, niegdyś funkcjonującego jako fontanna. Do dzisiejszych czasów nie zachowała się głowa zwierzęcia, z której oryginalnie tryskała woda. Monument mierzy 9 metrów długości i 2,5 m. wysokości.

GRÓB OGRODOWY

 

Grób Ogrodowy to niewielki grobowiec usytuowany na wysuniętym występie skalnym. Budowla ta składa się z prostego, eleganckiego portyku z dwiema kolumnami, prowadzącego do przedsionka i dalej do prostej, całkowicie pozbawionej dekoracji kwadratowej komory. Konstrukcja zawdzięcza swą nazwę temu, że gdy w XIX wieku zobaczyli ją pierwsi przybysze zwiedzający Petrę, dziedziniec przed wejściem był częściowo przykryty ziemią i porośnięty krzewami oleandrów i innymi roślinami. W rzeczywistości budowla była prawdopodobnie świątynią.

 

GRÓB LEGIONISTY RZYMSKIEGO

 

Wykuta w skale ogromna fasada Grobu Legionisty Rzymskiego zwrócona jest w kierunku obszernego, kwadratowego dziedzińca, częściowo wydrążonego w zboczach dwóch sąsiadujących ze sobą stoków gór. Budowla stanowi przykład architektonicznego rzymskiego stylu klasycznego, który pojawił się w Petrze po podbiciu jej przez Trajana. Front budowli przypomina fasadę świątyni tetrastylowej. Po bokach ujęty jest pomiędzy zwykłe pilastry z ćwierćkolumnami w narożach, wejście zaś flankują dwie półkolumny. Kapitele w tradycyjnym stylu nabatejskim są dość mocno zniszczone przez wodę i wiatr. Belkowanie bez fryzu podtrzymuje niski tympanon umieszczony na tle prostokątnego parapetu, na którym znajdowały się prawdopodobnie trzy akroteria. Nad wejściem widnieje tympanon z fryzem doryckim. W interkolumniach części górnej znajdują się trzy nisze, ujęte w proste obramienie z pozbawionym dekoracji gzymsem. W  środkowej przedstawione została bezgłowa i pozbawiona nóg postać mężczyzny, w zbroi przypominającej pancerze rzymskich legionistów. Rzeźby w niszach bocznych, ukazujące postaci w krótkich tunikach, przedstawiają prawdopodobnie synów zmarłego dostojnika. W fałdach szat widoczne są ślady tynku, co wskazuje na to, że rzeźby były niegdyś pomalowane.

Wnętrze grobu składa się z dwóch prostych komór grobowych. Wzdłuż ścian pierwszej wykuto kilka loculi, w których składano ciała zmarłych owinięte w całuny. Dziedziniec przed grobem powstał dzięki częściowemu wyrównaniu zboczy góry i zniwelowaniu dna doliny.

Na przeciw grobowca znajduje się tryklinium z fasadą pozbawioną jakichkolwiek elementów dekoracji architektonicznej. Wewnątrz znajduje się kwadratowa komora wykuta we wspaniale żyłkowanym kamieniu.

 

GRÓB RENESANSOWY

 

Grób Renesansowy jest ciekawą budowlą, z fasadą ujętą pomiędzy typowe pilastry z ćwierćkolumnami w narożach, podtrzymującymi belkowanie z gładkim fryzem i niskim tympanonem ozdobionym trzema akroteriami w kształcie urn. Nazwa konstrukcji wzięła się stąd, że budowla w całości budzi skojarzenie wzorców architektonicznych z okresu włoskiego renesansu. Gzyms zdobią typowe pilastry z kapitelami nabatejskimi, podtrzymujące otwarty  przyczółek w formie łuku z trzema akroteriami w kształcie urn, spoczywającymi na grzbiecie łuku. Budowla powstała prawdopodobnie w pierwszej połowie II wieku.

 

GRÓB ŁAMANEGO PRZYCZÓŁKA

 

Pod koniec wędrówki dolina Wadi Farasa znacznie się rozszerza. Patrząc z dołu można ujrzeć mnóstwo fasad grobowców, przeważnie ze schodkowymi blankami, wykutych w zboczach gór.

Grób Łamanego Przyczółka wykuty został na półce skalnej, z fasadą zwróconą na północ. Fasada została podzielona czterema półfilarami z ćwierćkolumnami w narożach, podtrzymującymi proste belkowanie zwieńczone łamanym przyczółkiem. Ponieważ budowla stoi na szczycie schodów należy zakładać, że był to grób bardzo wpływowej rodziny.

Na podstawie: Fabio Bourbon – „Petra. Sztuka i historia. Przewodnik po stolicy Nabatejczyków”

Wyżyna Ofiar - galeria zdjęć

© 2023 by The Mountain Man. Proudly created with Wix.com

  • Black Facebook Icon
  • Black Twitter Icon
  • Black Pinterest Icon
  • Black Flickr Icon
  • Black Instagram Icon

Zapisz się na naszą listę mailingową

bottom of page