

BIRMA, BAGAN
by Powsinoga
Birma (Mjanma), Pagan (Bagan): setki świątyń w pięknym stanie, zagubionych w bałaganie
Przyjazd

Świątynie Bagan w miękkim świetle wschodzącego słońca
W drogę w kierunku ruin starożytnego Królestwa Baganu wyruszyliśmy z Rangun na pokładzie nocnego autobusu linii JJ Express Bus Myanmar. Autobusy w kierunku północnym odjeżdżają z jednego z dwóch głównych stołecznych dworców autobusowych – Aung Mingalar Bus Station. Tam też znajduje się biuro przewoźnika, w którym należy przejść coś w rodzaju odprawy, a przynajmniej zgłosić swoją gotowość do odbycia podróży i zamienić internetowe potwierdzenia na prawdziwe bilety. Procedura wyglądała tak przynajmniej w naszym przypadku – posiadaliśmy bilety zakupione wcześniej przez internet za pośrednictwem strony: myanmarbusticket.com. Firma JJ Express zbierała w sieci wysokie noty oraz świetne opinie, lecz pomimo to standard podstawionego autokaru nas zszokował. Podczas gdy oczekiwaliśmy jakiegoś starego gruchota importowanego w celu zakończenia żywota na birmańskich wybojach, oczom naszym ukazał się nowoczesny, lśniący czystością autobus. Wewnątrz było jeszcze lepiej – pojazd wyposażony był w szerokie, miękkie fotele, rozkładające się niemal do pozycji leżącej (i to bez miażdżenia pasażera siedzącego z tyłu), wyposażone w rozkładaną podstawkę pod nogi. Fotele rozmieszczone były w rzędach liczących po trzy siedzenia każdy (system 2+1), a dzięki rezygnacji z dwóch podwójnych siedzeń wstawiono trzy fotele, za to znacznie szersze niż w standardowych autobusach. Mi trafił się fotel pojedynczy, więc komfort podróży miałem iście królewski. Zaraz po opuszczeniu dworca, stewardessa przeszła się po pokładzie rozdając pasażerom najpierw miętusy dla odświeżenia smaku, zaś później ciasteczka oraz wodę. Każdy dostał też do dyspozycji kocyk – rzecz to niezmiernie istotna w krajach, w których z klimatyzacji w środkach transportu korzysta się bez żadnego umiaru. Byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni jakością usług oferowanych przez JJ Express i jestem przekonany, że firma ta pod względem standardów śmiało mogłaby konkurować z największymi światowymi przewoźnikami. Infrastruktura drogowa, przynajmniej dopóki na zasnąłem, też przedstawiała się dużo lepiej niż się spodziewałem. Mniej więcej co dwie godziny autobus zjeżdżał na przydrożne parkingi, umożliwiając pasażerom skorzystanie z toalety, zakupienie czegoś do jedzenia i picia, a palaczom – puszczenie dymka.
Dodatkowo firma JJ Express oferuje swoim pasażerom bezpłatny rejs łodzią po rzece Irawadi podczas zachodu słońca. Nie jest to atrakcja, z której nie można byłoby zrezygnować, lecz jest to z pewnością niezmiernie miły gest ze strony firmy przewozowej. Rejs trwa około 1,5 do 2 godzin i odbywa się na jednej z dziesiątek łodzi pokonujących tą samą trasę – początkowo wzdłuż linii brzegowej, z widokiem na liczne świątynie i stupy, a następnie w kierunku przeciwległego brzegu, gdzie w oddali majaczy na szczycie góry buddyjski klasztor. Uważam, że rejs stanowił całkiem ciekawą alternatywę dla podziwiania zachodu słońca z tarasów widokowych na terenie strefy archeologicznej, a że był w dodatku zupełnie za darmo, niegodziwością byłoby na cokolwiek narzekać.
O godzinie 5 rano dotarliśmy do Bagan, gdzie autobus zakończył swój kurs na dworcu o wpadającej w ucho nazwie: Bagan Shwe Pyi High Way Bus Terminal. Wysiadających z pojazdu pasażerów otoczył kordon taksówkarzy oferujących bezpośrednie przejazdy w kierunku platform widokowych wzniesionych w celu umożliwienia tłumom chętnych podziwiania spektakularnych wschodów i zachodów słońca. Podobnie jak w wielu innych miejscach na świecie, lokalni taksówkarze mieli ofertę nie podlegającą negocjacjom cenowym po dojściu do odgórnie ustalonej „ceny minimalnej”. W naszym wypadku nie chcieli zejść poniżej 30.000 kiatów (20 dolarów) za trzech, oferując w zamian podwózkę do hotelu w celu pozostawienia tam bagaży, transfer na jedną z platform widokowych usytuowanych na terenie strefy archeologicznej oraz powrotny kurs do hotelu, po dwóch godzinach spędzonych na obserwowaniu codziennej porannej trasy słońca. Z jednej strony była to jak na warunki birmańskie kwota horrendalnie wysoka, z drugiej – raptem siedem dolarów na głowę, których i tak nie moglibyśmy zaoszczędzić, bo przecież do oddalonego o ok. 7-8 kilometrów od dworca hotelu dostać się jakoś musieliśmy. Poza tym nie ukrywajmy – przy podróżowaniu w męskim gronie (co przekłada się na dość późne kładzenie się do łóżek) okazje do podziwiania wschodów słońca zdarzają się częściej w trakcie nieoczekiwanych powrotów do hotelu niż przy okazji świadomego nastawiania budzika w celu porannej mobilizacji. Uznaliśmy więc, że w tej sytuacji lepiej będzie nieco przepłacić, niż potem żałować przegapienia polecanego przez wszystkich wokół widowiska.
Taksówkarz zawiózł nas na jedną z obleganych przez tłumy platform obserwacyjnych w postaci wysokiego nasypu zabezpieczonego barierkami. Dawniej turyści tłumnie wspinali się w czasie wschodów i zachodów słońca na najwyższe świątynie, z tarasami udostępnionymi dla śmiałków. Sytuacja zmieniła się gwałtownie w grudniu 2017 roku, kiedy to na skutek upadku z jednej ze świątyń zginęła 20-letnia turystka. To tragiczne wydarzenie oraz konieczność zabezpieczenia zabytków przed wzrastającą corocznie liczbą turystów (a w niektórych przypadkach zapewne również względy religijne), skłoniły lokalne władze do ograniczenia możliwości wspinania się na szczyty świątyń. W zamian udostępniono specjalne platformy widokowe, które jednak tylko częściowo zaspokajają potrzeby odwiedzających. Chętnych na obserwowanie wschodu słońca było zaskakująco wielu, a ponieważ większość znajdujących się tam osób stanowili uczestnicy chińskich wycieczek, samo widowisko przekształciło się w spektakl: światło i wrzask. Szczerze powiedziawszy, byliśmy nieco rozczarowani tym całym słynnym wschodem słońca, chociaż mógł to być również skutek zmęczenia po całonocnej podróży. Świątynie usytuowane w kierunku, w którym słońce wychylało się zza horyzontu położone były dosyć daleko, podobnie zresztą jak unoszące się ponad pagodami balony. Dużo lepiej panorama Bagan przedstawiała się z drugiej strony, gdzie kolorowe świątynie oświetlone pierwszymi promieniami wschodzącego słońca tworzyły krajobraz jak z bajki.
Żeby zabezpieczyć się przed ewentualną reklamacją nasz taksówkarz najwyraźniej uznał, iż wschód słońca będzie dla nas tak spektakularnym przeżyciem, że będziemy chcieli spędzić na platformie widokowej kolejne dwie godziny po pojawieniu się na nieboskłonie naszej życiodajnej gwiazdy. Prawdopodobnie w międzyczasie pojawił się na dworcu autobusowym kolejny autokar z nowymi pasażerami do rozwiezienia po hotelach, bo ostatnie pół godziny na platformie obserwacyjnej spędziliśmy sami, a o chińskich wycieczkach niemalże zdążyliśmy już zapomnieć. Natomiast ładnie potraktowano nas w naszym hotelu – pomimo tego, że zjawiliśmy się na miejscu kilka godzin przed oficjalnym rozpoczęciem doby hotelowej, recepcjonista udostępnił nam do korzystania jeden z dwóch zarezerwowanych pokoi, dzięki czemu mieliśmy sposobność odświeżyć się po podróży i wyciągnąć z plecaków czyste ubrania. Zaproponowano nam również śniadanie, które tego dnia nam nie przysługiwało. Te drobne udogodnienia znacząco pomogły nam przygotować się do zwiedzania strefy archeologicznej i generalnie wpłynęły na moją końcową ocenę obiektu, którego obsługa wcale taka idealna znowuż nie była – żeby wspomnieć chociażby o horrendalnej, wymyślanej na poczekaniu przez szefa zmiany cenie za kilogram prania (chciał 6 dolarów – na końcu naszej ulicy znaleźliśmy za 2,5) czy o zaoferowanym nam kursie wymiany pieniędzy (1300 kiatów za dolara zamiast normalnej stawki – 1500).
Wschód słońca - galeria
Zaplecze turystyczne

Wschód słońca w Bagan
Jeżeli chodzi o infrastrukturę turystyczną w obrębie strefy Bagan, obejmującej miejscowości: Nyang U, Old Bagan i New Bagan, trzeba uczciwie powiedzieć, że wygląda ona nader skromnie jak na miejsce odwiedzane przez taką ilość turystów (300 tysięcy osób rocznie). Oczywiście należy brać pod uwagę ogromny teren zajmowany przez świątynie (13 x 8 km), na którym obiekty przeznaczone do obsługi ruchu turystycznego po prostu giną, rozsiane na wielkiej przestrzeni. Baza noclegowa wydaje się być wystarczająca, gorzej sprawy wyglądają jeśli chodzi o zaplecze gastronomiczne oraz o możliwość zrobienia wieczornych zakupów. Restauracje oczywiście można znaleźć bez większego trudu, jednak mimo wszystko oferta skierowana do przyjezdnych wydała mi się zaskakująco mała. W bezpośredniej okolicy naszego hotelu przeważały zresztą rodzinne lokale serwujące dania birmańskie, co samo w sobie nie stanowiłoby problemu, gdyby nie konieczność obeznania z miejscowymi zwyczajami kulinarnymi. W takich punktach gastronomicznych nie można było bowiem zamówić „kurczaka z ryżem”, lecz trzeba było pokazywać palcem, z którego garnka chcemy skosztować jedzenia. Generalnie chodzi o to, że tego rodzaju bary odwiedzane były przez duże rodziny lub grupy znajomych, którzy zamawiali sobie wszystkiego po trochu w małych miseczkach, dostawali do tego wazę zupy i gar ryżu i wspólnie jedli wszystko, co wylądowało na stole. Mieli oni nad nami dodatkową przewagę tego rodzaju, że wiedzieli, co się z czym miesza. My prawdopodobnie sos do zupy zjedliśmy z ryżem, a warzywa do drugiego dania wrzuciliśmy do zupy- można to było wyczytać z miny obsługującej nas kelnerki. Pomijając tego rodzaju rodzinne lokale odwiedzane głównie przez miejscowych, mieliśmy w bezpośredniej okolicy naszego hotelu do wyboru jedną jedyną restaurację, w której można było sobie zamówić posiłek z karty. Początkowo mieliśmy też problemy ze znalezieniem sklepu z alkoholem – zanim odkryliśmy, że mamy go pod nosem zjeździliśmy z nawigacją całą trasę łączącą Nyang U z Nowym Baganem. Rzecz w tym, że na miejscu nie istnieją supermarkety w takim kształcie, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Zanim odnieśliśmy pierwsze sukcesy na polu zdobyczy procentowych, musieliśmy zajrzeć do kilku punktów sprzedaży produktów wszystkich możliwych kategorii (sklepów spożywczo – przemysłowych) i w każdy z nich pytać o zaopatrzenie bezpośrednio sprzedawców. Godziny otwarcia sklepów również stanowiły zagadkę, podobnie jak ceny produktów – generalnie obowiązywała zasada, że jedna rzecz kosztuje 1000 kiatów, a wiele rzeczy – 10.000 kiatów. Na miejscu rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
My: Mingalabar! Macie lokalny rum?
Ekspediant: tak
My: gdzie?
Ekspedient idzie na koniec sklepu, przesuwa nogą karton i wyciąga flaszkę 0,7 litra, ścierając z niej centymetrową warstwę kurzu: - tutaj;
My: a po ile butelka?
E: nie wiem (tu kasjer przesuwa kotarę oddzielającą powierzchnię sklepową od centrum zarządzania kryzysowego, z którego wychodzi podpity kierownik – w tle na stoliku stoi otwarta flaszka)
Kierownik drapie się po głowie, myśli i oznajmia: - po 2500 za butelkę (ok. 6,25 złotego).
My: a ta obok?
K: ta też,
My: a tamta?
K: tamta też,
My: to weźmiemy dwie butelki, do tego dwie duże cole i trzy paczki papierosów. Ile?
K: 10.000 kiatów (6,60 dolara)
My: ok, to jeszcze dwie paczki chipsów i napój. Ile?
K: 10.000 kiatów.
W ten sposób pełna siatka produktów niezbędnych na wieczór wyniosła nas po ok. 8 złotych od osoby. Zadziwiające jest jednak to, że ilekroć wracaliśmy do tego sklepu końcowy rachunek wynosił zawsze 10.000 kiatów. W sklepie ustalona była wyraźna hierarchia z podziałek obowiązków: cenę zawsze ustalał pijany kierownik, po konsultacji z zaledwie podpitym ekspedientem. Sklep ten znajduje się na ulicy Lanmadaw 3 Rd – jednej z dwóch głównych dróg biegnących z Nyuang U do Starego (a dalej do Nowego) Baganu, nieopodal restauracji Beach Bagan, na wprost uliczki odbijającej w prawo od głównej trasy. Na początku tej uliczki można zresztą zostawić pranie w konkurencyjnej cenie, zaś niedaleko (po drugiej stronie głównej ulicy, pomiędzy restauracjami) znajduje się kantor wymiany walut (których na miejscu też nie ma wcale tylu, ilu by można się było spodziewać). Z uwagi na fakt, że większość ludzi funkcjonuje na miejscu od świtu (duża część turystów rozpoczyna dzień obserwacją wschodu słońca – z ziemi lub z balonu), po godzinie 20 ulice Nyang U zaczynały świecić pustkami, więc udaliśmy się w kierunku naszego hotelu, aby opróżnić tak długo poszukiwane butelki rumu w altance skrytej w ogrodach naszego pensjonatu. Obszerne, zielone ogrody stanowiły jedną z największych zalet miejsca, w którym zarezerwowaliśmy noclegi (Nanda Garden).
Gazostatkiem w piękny rejs, czyli dlaczego czasami warto dać zrobić się w balona

Świątynie Bagan widziane z kosza balonu
Wybierając się do Birmy i planując wizytę w dawnym Królestwie Baganu nie sposób przeoczyć informacji o organizowanych tam o wschodzie słońca przelotach balonem. Nawet gdyby ktoś był największym ignorantem na świecie, kartkując przewodnik czy googlając frazę „bagan” trafi na zdjęcie dziesiątek balonów unoszących się majestatycznie ponad szczytami pagód w miękkim świetle porannych promieni słonecznych. Widok ten chwyta za serce, ale prawdziwe kłucie w sercu odczuwa się dopiero po zapoznaniu się z ceną tej atrakcji. Co tu dużo gadać – tanio nie jest, w szczególności że budżet planowany na Azję raczej nie zawiera nieprzewidzianych wydatków w takich kwotach. Zresztą nie chodzi przecież tylko o pieniądze, lecz również o to, żeby wykupiona usługa była tych pieniędzy warta. Najtańszą opcją przelotu jaką znalazłem była oferta agencji Golden Eagle Ballooning w cenie 328 USD za osobę. Czyli za kwotę, która w Birmie czyni człowieka bogatym. Była to zresztą równowartość opłat przypadających na głowę za wszystkie noclegi w trakcie naszej trzy i pół tygodniowej wyprawy do Azji. Pomimo wszystko postanowiliśmy sprawdzić czy naprawdę warto, wykupując przeloty z kilkudniowym wyprzedzeniem już w trakcie podróży. Za rezerwację trzeba było zapłacić z góry pełną kwotę, po czym otrzymaliśmy maila z potwierdzeniem płatności oraz informacją, że pracownik agencji odbierze nas w dniu lotu z hotelu. Pozostało nam więc tylko liczyć na to, że nie jest to jakaś fałszywa agencja i że usługa zostanie zrealizowana zgodnie z programem. Nie trzeba było o nic się martwić – dzień przed lotem pracownik recepcji w naszym hotelu przekazał nam informację, że dzwoniono z agencji i proszono o przekazanie nam informacji, o której następnego dnia mamy stawić się przed hotelem. Kierowca czekał na nas punktualnie, po czym (po drodze zgarniając pozostałych uczestników lotu) przejechaliśmy na miejsce, z którego wznoszą się w powietrze balony wszystkich agencji oferujących ten rodzaj aktywności. Na miejscu czekały na nas stoły, przy których podano nam skromne śniadanie w formie croissantów oraz filiżanki kawy. Organizacyjnie wszystko było dopięte na ostatni guzik – okazało się, że osoby przypisane do konkretnego balonu zostały wspólnie dowiezione jednym busem, a następnie usadzone przy jednym stole. Stołów takich było kilkadziesiąt i w trakcie śniadania pojawili się przy nich piloci, obsługujący grupę z danego stolika. W międzyczasie miejscowi dowieźli i zaczęli rozwijać balony, a po jakimś czasie napełniać je gorącym powietrzem. Obserwowanie z boku tych czynności stanowiło zresztą atrakcję samą w sobie – na co dzień raczej nie ma sposobności, by podpatrzeć przygotowanie balonu do lotu. Po chwili balony były gotowe, my odebraliśmy krótkie instrukcje jak zachowywać się w środku, po czym kolejno wdrapaliśmy się do kosza i wystartowaliśmy.
Mogłoby się wydawać, że lot balonem to nieustanna walka o utrzymanie równowagi w bujanym podmuchami wiatru koszu. Nic z tych rzeczy – kosz przez cały lot jest stabilny, czego najlepszym dowodem jest brak jakichkolwiek zabezpieczeń w postaci siatek czy lin. Po prostu na wysokości pępka kończy się konstrukcja, z której nie ma prawa się wypaść. Balon wznosi się delikatnie – tak naprawdę nawet się tego w żaden sposób nie odczuwa. Jednym słowem jest to atrakcja bardzo bezpieczna i nawet osoby z lękiem wysokości nie powinny z góry odrzucać możliwości przeżycia takiej przygody. Widoki roztaczające się wokół podczas lotu są warte każdych pieniędzy. Są to wrażenia, których nie da się opisać – na szczęście nie da się ich też zapomnieć. To jedna z takich sytuacji, w której emocje lepiej wyrażą chyba zdjęcia wykonane w trakcie lotu niż słowa. W każdym razie możliwość podziwiania panoramy setek świątyń i pagód, rozrzuconych na ogromnej przestrzeni i oświetlonych promieniami wschodzącego słońca jest doznaniem spektakularnym. Jakość tego widowiska zwiększały dodatkowo dziesiątki innych balonów unoszących się wokół naszego. Wszystko to razem tworzyło widok jak z bajki. Widok, którego się przecież spodziewałem, ale i tak nie byłem na niego przygotowany. A może inaczej – sam widok mogłem sobie wyobrazić, natomiast przeżyć związanych z obserwowaniem roztaczających się krajobrazów już nie. Chyba nigdy w życiu nie doświadczyłem takiego piękna jak w tamtej chwili. Mieliśmy też trochę szczęścia – poprzedniego dnia obserwowaliśmy z dołu balony odlatujące o wschodzie słońca i odnieśliśmy wrażenie, że lot był strasznie krótki (trwał około pół godziny). Nam pilot już na samym początku oznajmił, że mamy fart, gdyż tego poranka wiatr był niewielki, więc balon przemieszczał się dużo wolniej. W sumie nasz lot trwał prawie półtorej godziny, zamiast przewidywanych 40 minut.
Po wylądowaniu znów czekały na nas zastawione stoły, tym razem z przekąskami oraz owocami. I z butelką szampana, którą pilot otworzył zgodnie – jak twierdził – z obowiązującą w tym sporcie tradycją. Spędziliśmy wspólnie z pilotem kilkadziesiąt minut, w trakcie których opowiadał nam różne ciekawostki związane ze swoją pasją. Jak się okazało, w Birmie latał już od dwóch lat, zaś wcześniej spędził 11 lat obsługując loty w Afryce. Fachu raczej nie zmieni, biorąc pod uwagę że w rodzinnym kraju – Kanadzie zarabiał na życie jako malarz ścian.
Krótko podsumowując – większość osób przed podjęciem decyzji o wykupieniu przelotu balonem nad świątyniami Baganu zada sobie proste pytanie: czy warto? Na bazie osobistych doświadczeń, z pełną odpowiedzialnością mogę zapewnić, że jest to atrakcja warta każdych pieniędzy, a lot był największym przeżyciem mojego wyjazdu. Jestem głęboko przekonany o tym, że obrazy zarejestrowane pod powiekami w trakcie tej niesamowitej przygody będę sobie odtwarzał do końca swoich dni. Takiego piękna nie da się zapomnieć.
Lot balonem nad Bagan - galeria
Świątynie Bagan

Zachód słońca nad Bagan
Szukając w przewodnikach oraz na różnych podróżniczych portalach informacji na temat najlepszego sposobu poruszania się po ogromnej strefie archeologicznej Bagan, wszędzie spotykałem się z sugestią skorzystania z jednego z następujących środków transportu: roweru, skutera, dorożki lub taksówki. Zdobyte na miejscu doświadczenie każe mi podsumować te porady jednym słowem: bzdura. Osobiście uważam, że jedynym rozsądnym rozwiązaniem komunikacyjnym, umożliwiającym w miarę komfortowe zwiedzenie najważniejszych obiektów w strefie, jest wypożyczenie skutera. Taksówka nie dojedzie do wielu ciekawych świątyń z uwagi na brak infrastruktury, dorożka odpada ze względu na wstręt z jakim podchodzę do wykorzystywania zwierząt do pracy ponad siły (a poza tym jest zbyt wolna); natomiast rower odpada ze względu na panujący tu upał. Jedynie skuter (na miejscu najbardziej popularne są skutery elektryczne) jest w stanie przenosić przybysza szybko, komfortowo i wszędzie. Nigdy wcześniej nie korzystałem z tego środka lokomocji, więc teoretycznie jeździć nie potrafiłem, ale każdy, kto kiedykolwiek jeździł rowerem jest w stanie opanować prowadzenie skutera w ciągu 5 minut. Oczywiście – zdarzały się sytuacje stresowe - gdy ledwo zmieściłem się w zakręt, gdy pomyliłem w panice hamulec z manetką gazu czy gdy rozwaliłem sobie stopę wpadając w poślizg w głębokim piasku na szutrowej drodze, ale generalnie żadna krzywda mi się nie stała. Natomiast drugiego dnia nie wyobrażałem sobie już życia bez przemieszczania się na skuterze. Przed przyjazdem do Birmy wprowadziłem też sobie dane z lokalizacją najciekawszych świątyń do dwóch aplikacji wgranych w smartfonie. Ponieważ na polskojęzycznych stronach internetowych brak jest publikacji z bardziej szczegółowymi opisami poszczególnych obiektów znajdujących się w strefie Bagan, opracowałem ich krótkie opisy w oparciu o źródła angielskojęzyczne. Umieszczam je w kolejności chronologicznej, zgodnie z rzeczywiście pokonywaną w ciągu dwóch dni trasą. Oczywiście nie ma tu kompletu obiektów (zobaczenie wszystkich świątyń w dwa dni byłoby niemożliwe, zwłaszcza w takim upale), ale większość z tych uznawanych za najważniejsze udało się mi odwiedzić.
Strefa archeologiczna Bagan (bilet ważny przez tydzień kosztuje ok 15 USD) obejmuje rozmieszczone na równinie o powierzchni 100 km² budowle (niektórzy doliczyli się tu ponad 2,5 tysiąca obiektów), w tym: 911 buddyjskich świątyń, 415 klasztorów i 524 pagody. Jedenaście największych budowli powstało w XII i XIII wieku – każda z nich przypisywana jest kolejnemu władcy. W latach 1044-1287 miasto było stolicą Pierwszego Imperium Birmańskiego (Królestwa Baganu). Większość ze świątyń i stup powstała z cegieł i piaskowca – tylko niektóre klasztory budowano z drewna tekowego. Do części świątyń można wejść lub choć zajrzeć do środka. Niektóre są otwarte i można podpatrywać wewnątrz obrzędy modlitewne, inne zamknięte i można podziwiać je jedynie z zewnątrz. W większych budowlach zazwyczaj są ustawione posągi Buddy.
Gubyaukgyi Wetkyi-in
Dwupoziomowa świątynia zbudowana w latach 1211-1230 za panowania króla Kyansitthara, z piramidalną wieżą w stylu południowoindyjskim (jej szczyt w momencie mojej wizyty był zniszczony). Wnętrze świątyni zdobią freski przedstawiające sceny z Jataki, uważane za jedne z najlepiej zachowanych malowideł ściennych w Bagan.
Grupa świątyń przy Ahlodawpyae Pagoda

Pagoda zbudowana w XII wieku, znana jest jako Pagoda Spełnionych Życzeń, gdyż według legendy król Kyansitthar zwykł modlić się tu przed wyruszeniem na wojnę, zaś jego życzenia były zawsze spełniane. Sama pagoda nie jest tak atrakcyjna, jak usytuowane obok niej bezimienne budowle, oznaczone jako budowla nr 369, 370 i 371.
Shwe Leik Too
Trzynastowieczna świątynia zlokalizowana w południowo-zachodniej części wioski Wetkyi-In. Wewnątrz świątyni znajdują się pozostałości starożytnych malowideł ściennych z okresu Bagan oraz przedstawienia stojącego i siedzącego Buddy.
Htilominlo Pahto

Wielka świątynia w późnym stylu birmańskim, zbudowana w 1218 roku przez króla Nadaungmya (1211-1230). Nazwa świątyni związana jest z błędnym odczytaniem słów: „Błogosławieństwo Trzech Światów”. Zgodnie z legendą, Nadaungmya – syn króla Narapatisithu, wzniósł świątynię w miejscu, w którym został wybrany spośród pięciu braci na władcę królestwa. Konstrukcja budowli nawiązuje do świątyni Sulamani (1183), którą zbudował ojciec Nadaungmy. Htilominlo jest dwupoziomową świątynią, zorientowaną na wschód, z ogromną górną świątynią i zwieńczeniem typu sikhary. Wewnątrz 46-ciometrowej świątyni, zarówno na poziomie ziemi, jak i na piętrze znajdują się czterej Buddowie, wyznaczający kierunki świata. Nadal widoczne są ślady starych murali. Na zewnątrz zachowały się fragmenty oryginalnych drobnych rzeźb z gipsu i szkliwionych dekoracji z piaskowca. Drzwi zdobią ładne płaskorzeźby. Na ścianach można dostrzec kilka malowanych, starych horoskopów, mających chronić świątynię przed zniszczeniem.
Upali Thein
Usytuowana naprzeciwko świątyni Htilo Minlo sala wyświęceń, zbudowana w połowie XIII wieku i nazwana imieniem słynnego mnicha Upali. Prostokątny budynek nawiązuje stylem i kształtem do birmańskiej architektury drewnianej i posiada małą centralną iglicę wznoszącą się z dachu. Wewnątrz znajdują się freski z końca XVII i z początku XVIII wieku, namalowane na ścianach i sufitach. Budynek jest zazwyczaj zamknięty w celu ich ochrony. Upali Thein została odnowiona podczas panowania dynastii Konbaung w 1794 i 1795 roku. Ściany reprezentują poprzednie 28 wizerunków Buddy, a także sceny z życia Buddy Gotamy.
Ananda Pahto

Ukończona w 1091 r. (za czasów panowania króla Kyansitthara) świątynia, uważana jest za szczytowe osiągnięcie architektury Monów. Powszechnie uznawana jest za najpiękniejszą i najlepiej zachowaną świątynię Baganu, chociaż doznała znacznych zniszczeń w trakcie trzęsienia ziemi w 1975 roku. Iglicę pozłocono w 1990 roku, zaś ściany zewnętrzne są systematycznie bielone.
Według legendy, 8 mnichów przybyło pewnego dnia do pałacu błagając o jałmużnę. Opowiedzieli królowi, że kiedyś mieszkali w świątyni jaskini Nandamula w Himalajach, a za pomocą medytacji odtworzyli władcy krajobraz miejsca, o którym opowiadali. Król Kyansitthar był zachwycony wizją i zapragnął zbudować na równinach Bagan świątynię, która wewnątrz byłaby równie chłodna jak nepalska jaskinia. Po zbudowaniu świątyni władca rozkazał stracić jej architektów, aby zapobiec powstaniu identycznej budowli w przyszłości.
Nazwa świątyni pochodzi z sanskrytu i oznacza „doskonałe szczęście”. Świątynię Ananda wybudowano na planie krzyża greckiego, z litym rdzeniem w centrum oraz czterema długimi holami wejściowymi jako jego ramionami. Każdy z czterech korytarzy zamykają wewnątrz mierzące po 9,5 metra wysokości posągi Buddów po osiągnięciu stanu nibbany. Oryginalne są posągi skierowane na północ i południe – oba nawiązujące do mudry dhammachakka, na co wskazuje pozycja dłoni symbolizującą pierwsze kazanie Buddy. Pozostałe dwa posągi są zamiennikami figur zniszczonych przez pożary. Wszystkie przedstawienia Buddy wykonane zostały z drewna tekowego. W ciekawy sposób został wykonany w szczególności Budda „południowy” – z bliska jego twarz wydaje się być smutna, podczas gdy z daleka wygląda na wesołego. Wschodni i zachodni posąg Buddy zostały wykonane w późniejszym stylu Konbaung lub Mandalay. Niektórzy twierdzą, że mała, podobna do orzecha kula trzymana między kciukiem a środkowym palcem wizerunku skierowanego na wschód, przypomina ziołową pigułkę i może reprezentować dhammę Buddy (filozofię buddyjską) jako lek na cierpienie. Od strony zachodniej Budda przedstawiony został z rękami wyciągniętymi w geście odrzucającym strach.
Podstawa i tarasy są ozdobione 554 glazurowanymi płytkami przedstawiającymi sceny z Jataki. Ogromne rzeźbione drzwi z drewna tekowego oddzielają sale wewnętrzne od przejść poprzecznych ze wszystkich czterech stron. Ananda mierzy 52 metry wysokości. Dolne piętro stanowi podstawę dla sześciu kwadratowych tarasów. Na najwyższym tarasie spoczywa dużą złocona wieża (wimana) na planie kwadratu, z czterema wypukłymi ścianami. Przez środek każdej ze ścian przebiega pionowa nisza, w której umieszczono pięć wizerunków Buddy. Na szczycie wieży znajduje się pozłacana stupa w kształcie dzwonu.
Pitakat Taik
Pitakat Taik to "biblioteka pism buddyjskich". Po podboju Thaton król Anawrahta przywiózł stamtąd 30 słoni obładowanych buddyjskimi świętymi pismami i zbudował dla nich tą bibliotekę w 1058 roku. Projekt jest zgodny z podstawowym „stylem jaskini” wczesnego Baganu, znanym jako "Gu", idealnym do zachowania wrażliwych na światło pism z liści palmowych. Do budowli prowadzą trzy wejścia, a z każdej strony są trzy okna, które zdobią rzeźby w postaci lwów. Między ścianami a wewnętrzną salą znajduje się przejście. Naprzeciw znajduje się ciekawa budowla znana jako stupa Tabatkya.
Thatbyinnyu

Nazwa świątyni nawiązuje do wszechwiedzy - jednego z atrybutów Buddy. Jest to najwyższa świątynia Baganu – mierzy 61 m. wysokości. Wybudowana została za panowania króla Alaungsithu w roku 1144. Zbudowana jest na planie niesymetrycznego krzyża, w formie dwóch leżących na sobie prostopadłościennych brył stanowiących dwa piętra budowli. Nad każdą kondygnacją wznoszą się trzy oddalone tarasy, ozdobione granatowymi parapetami i stupami narożnymi. Nad tarasami górnej kondygnacji wznosi się krzywoliniowa iglica, zwieńczona smukłą, zwężającą się stupą. Uwagę przykuwają liczne elementy zdobiące świątynię - pilastry, płomienne łukowate frontony i narożne stupy. Wschodnim portykiem biegną centralne schody, chronione przez dwóch stojących strażników. Dwa poziomy okien wzdłuż ścian sprawiają, że wnętrze jest jasne i przewiewne. Ściany wewnątrz pozbawione są malowideł, z wyjątkiem niektórych śladów w zachodnim portyku.
Dolne piętro służyło za mieszkanie dla mnichów. Piętro górne nie zawiera rdzenia, otoczone jest za to korytarzem. Główny posąg znajduje się na tym właśnie piętrze. Jeszcze wyżej, na półpiętrze znajdowała się biblioteka. Sikhara, czyli wieża wieńcząca budowlę, jest przysadzista w porównaniu do wcześniejszych konstrukcji (takich jak Ananda), co w pewien sposób podkreśla masę budowli pod nią. Thatbyinnyu nigdy nie została w pełni ukończona i być może nigdy nawet nie została poświęcona. Tarasy zawierają wcięcia dla planowanej serii ponad 500 płytek ceramicznych, które nigdy nie zostały tam umiejscowione.
Shwegugyi Paya

Nazwa Shwegugyi oznacza "wielką złotą jaskinię". Została ona wybudowana przez króla Alaungsithu I w 1131 r., zgodnie z przekazami - w ciągu 7 miesięcy i 7 dni. Shwegugyi to duża jednopiętrowa świątynia, zbudowana na dużej i wysokiej platformie. Mieszczą się tutaj trzy kwadratowe tarasy z narożnymi stupami.
Świątynia stanowi przykład zmian zachodzących w stylu architektonicznym Bagan, gdzie pojawia się konstrukcja lżejsza i bardziej przestronna. Po północnej stronie znajduje się hol wejściowy i sklepiony pokój z beczkowym sklepieniem w centralnym bloku. Charakterystyczna sikhara w kształcie kolby kukurydzy jest wysoka i smukła, co podkreśla pionowość całej struktury. Efekt „jasnego wnętrza” uzyskano dzięki zastosowaniu szerokich korytarzy i jedenastu otwartych łukowych okien. Świątynia słynie również ze wspaniałych sztukaterii i rzeźbionych drewnianych drzwi we wnętrzu.
Pahto Thamya
Świątynia ta jest uważana za jedną z pięciu zbudowanych przez mitycznego Króla Taungthugyi (931-964). Król ten był również znany jako Nyaung U Sawrahan. Została zbudowana w stylu Mon, a następnie została zmodyfikowana za panowania króla Kyanzittha (1084-1113). Świątynia mierzy 26 metrów wysokości, ma boki o długości 30 metrów oraz halę o długości 17 metrów. Wnętrze tego jednokondygnacyjnego budynku jest słabo oświetlone, co jest typowe dla wczesnego typu świątyń z wpływami Pyu z małymi, perforowanymi oknami z kamienia. Imponująco przedstawia się sikhara w kształcie kwiatu lotosu. Resztki malowideł wzdłuż wewnętrznych korytarzy są najstarszymi ocalałymi muralami w Baganie.
Nga Kywe Na Daung
Nga Kywe Na Daung jest średniej wielkości stupą, której data budowy pozostaje niepewna. Najprawdopodobniej pochodzi ona z IX wieku, na co wskazuje nieco prymitywny sposób budowy - ciasno dopasowana cegła pojawiła się dopiero w połowie X wieku. Nga Kywe Na Daung ma okrągłą, bulwiastą kopułę, wzmocnioną stalowymi pierścieniami po trzęsieniu ziemi z 1975 roku. Jest jedną z dwóch stup, posiadających obszerną zewnętrzną glazurę. Stupa jest wewnątrz pusta - cenne przedmioty, często chowane w stupach, dawno temu padły ofiarą poszukiwaczy skarbów. Dawne okrągłe tarasy również nie przetrwały do naszych czasów.
Gawdawpalin Paya

Świątynię tę wybudowano prawdopodobnie w roku 1203, za panowania króla Narapatisithu. Znajduje się ona obecnie na terenie wsi Old Bagan, w obrębie dawnych murów miasta. Jest to druga pod względem wysokości świątynia Paganu (55 m). Wzorowana jest ona na Thatbyinnyu (dwa piętra z trzema tarasami na pierwszym i czterema na drugim piętrze), jest jednak od niej smuklejsza. Wymiary zewnętrzne świątyni wynoszą 65 na 52 m, zaś kapliczka wejściowa na dole mierzy 6,95 na 11,72 m. Całość zwieńczona jest kwadratową wieżą, stożkową iglicą i parasolem.
Obydwa piętra oparte są na planie z ceglanym rdzeniem i otaczającym go korytarzem. Po raz pierwszy w architekturze Baganu, główna świątynia umieszczona została na piętrze. Znajdują się w niej cztery posągi reprezentujące czterech ostatnich Buddów, z głównym posągiem umieszczonym na wprost wejścia. Świątynia Gawdawpalin została poważnie uszkodzona podczas trzęsienia ziemi w roku 1975 i odbudowana w latach następnych.
Mahabodhi Paya
Świątynia Mahabohdi, wzniesiona podczas panowania Nadaungmyi (1211-1234), wzorowana jest na świątyni o tej samej nazwie wzniesionej w Bodhgaja w Indiach. Jest to wysoka na 43 m, ceglana i bielona stiukiem budowla z dużą kwadratową piramidalną wieżą na czworobocznej podstawie, zwieńczoną stożkową iglicą i parasolem. Mahabodhi jest konstrukcją unikatową wśród struktur Bagan, ponieważ posiada bogatą dekorację zewnętrzną. Jej liczne nisze skrywają ponad 450 wizerunków Buddy - nie tylko na wieży, ale także na narożnych stupach i na zewnętrznych ścianach dwupiętrowej konstrukcji.
Bupaya Pagoda

Bupaya oznacza "pagodę o kształcie dyni". Legenda głosi, że trzeci król Baganu, Pyusawhti (AD 162-243), pozbył się podobnej do tykwy rośliny pnącej "bu", która zaatakowała brzegi rzeki, zanim został królem. Został za to sowicie wynagrodzony przez swojego poprzednika Thamuddarita, założyciela Bagan - wraz z ręką córki władcy otrzymał też tron królestwa. Aby upamiętnić wydarzenie, które odmieniło jego los, zbudował pagodę w kształcie dyni na brzegu rzeki Irawadi. Ta cylindryczna stupa, zbudowana w stylu Pyu, jest uważana za najstarszą w Baganie. Jednakże wbrew legendom – naukowcy datują budowlę na ok 850 rok. Została ona całkowicie zniszczona, kiedy w wyniku trzęsienia ziemi w 1975 r. wpadła do rzeki. Bulwiasta (cebulasta) stupa stoi nad rzędami marmurowych tarasów.
Nanpaya
Wybudowane w XI wieku za panowania króla Anawrahta (1044-1077 r.) sanktuarium, ponoć wykorzystywane jako więzienie króla Manuha, chociaż niewiele jest dowodów na poparcie tej tezy.
Budowla wykonana jest z okładzin z kamienia piaskowca, zintegrowanych na ceglanym rdzeniu. W centralnym sanktuarium cztery kamienne filary mają rzeźbienia przedstawiające Brahmę, trzymającego kwiaty lotosu.
Manuha Paya

Manuha Paya to średniej wielkości dwukondygnacyjna świątynia, położona bezpośrednio na wschód od głównej drogi północ-południe. Powszechnie uważa się, że została zbudowana przez Manuha (r. 1030-1057), księcia Mon trzymanego w niewoli przez króla Anawrahtę po podboju Thaton w roku 1057. Świątynia skrywa trzy duże posągi siedzących Buddów, skierowanych na wschód w stronę drogi oraz czwarty posąg przedstawiający Buddę w pozycji leżącej, ulokowany w przedłużeniu z tyłu budynku. Kronika Szklanego Pałacu, pseudo-historyczna kronika epoki Konbaung odnotowuje, że Manuha sponsorował budowę centralnego posągu siedzącego i leżącego Buddy w nadziei na wyrwanie się z kręgu reinkarnacji, w celu uniknięcia w przyszłych wcieleniach upokorzeń związanych z przegraną wojną.
Związki świątyni z królem Manuhą mogą być tylko mitem, ponieważ niektórzy badacze w ogóle podważają fakt budowy obiektu w XI wieku. Paul Strachan zwraca przykładowo uwagę na fakt, że zewnętrzna fasada znacznie odbiega od stylu architektonicznego obowiązującego w tym okresie – mogłoby to oznaczać, że albo powstała w późniejszym czasie, albo została gruntownie odnowiona w stylu późnego Bagan. Jednocześnie jednak badacz przyznaje, że umieszczone wewnątrz posągi Buddy posiadają liczne cechy charakterystyczne dla okresu antycznego - zwłaszcza długie, ostre nosy i wydatne podbródki, pasujące do wyobrażeń przedstawianych na tablicach wotywnych znanych z czasów panowania Anawrahty.
Na terenie kompleksu znajduje się też kilka elementów rzadko spotykanych w architekturze Bagan, takich jak duża kamienna misa, też ogromny słup w południowo-wschodniej części, poświęcony ośmiu dniom buddyjskiego tygodnia (środa liczona jest dwukrotnie, ponieważ jest podzielona na dwie części).
Gubyaukgyi (Myinkaba)

Świątynia ta została zbudowana w 1113 roku przez syna Kyanzitthy - Yazakumara. Wzniesiono ją w stylu indyjskim - budowla składa się z dużej sali świątynnej połączonej z mniejszą przedsionkiem. Książę Yazakumara wzniósł przy okazji stelę upamiętniającą fakt, że był on fundatorem świątyni. Ponieważ na steli umieszczono napisy w czterech językach: pali, mon, pyu i birmańskim, jest ona nie tylko cennym historycznym obiektem, ale spełniła również funkcję podobną do kamienia z Rozety – pozwoliła bowiem lingwistom po raz pierwszy rozszyfrować język Pyu.
Główną innowacją architektoniczną świątyni było pierwsze w historii Bagan umieszczenie kapliczki na wyższym poziomie budowli, co zapowiadało kierunek zmian w sposobie wznoszenia obiektów kultu, gdzie z czasem zupełnie zrezygnowano z budowania sanktuariów na dolnym poziomie. W Gubyaukgyi (Myinkaba) kaplica znajduje się na styku holu wejściowego i sanktuarium, z małą iglicą podobną do sikhary na dachu (teraz uszkodzona) i małym wejściem od strony wschodniej. Sanktuarium było dostępne z poziomu ziemi za pośrednictwem schodów znajdujących się w wychodzącym na południe oknie holu wejściowego (klatka schodowa jest teraz zamknięta dla zwiedzających).
Sztukateria na jej zewnętrznych ścianach (szczególnie wspaniałe fryzy) zachowała się w dość dobrym stanie. Świątynia słynie jednak przede wszystkim ze znakomicie zachowanych malowideł wewnętrznych o różnorodnej tematyce, uważanych za najstarsze w Bagan. Tematyka odzwierciedlona w malowidłach wyraźnie wskazuje jako źródło inspiracji spisane w języku pali manuskrypty z Cejlonu. Zawierały one podstawowe teksty kanonu buddyjskiego Theravada: Sutta Pitaka (dyskursy i kazania Buddy), Abhidhamma Pitaka (księga filozofii metafizycznej) i Vinaya Pitaka (zasady porządku zakonnego sanghi).
Budowla jest typowa dla stylu Mon, a wnętrze jest słabo oświetlone przez zastosowanie niewielkich otworów okiennych.
Myazedi stupa
Stupa zbudowana w XIX wieku ponad ruinami znacznie starszej stupy, znajdująca się obok świątyni Gubyaukgyi (Myinkaba).
Sinmyarshin Temple

Świątynia Sinmyarshin to dwukondygnacyjny budynek, holem wejściowym i holem głównym na niższym poziomie. W głównej sali umieszczono dwa wyobrażenia Buddy, skierowane na wschód i zachód.
Na górnym poziomie znajdują się cztery siedzące posągi Buddy, skierowane na północ, wschód, południe i zachód. Całość uzupełniają piękne stiukowe rzeźby lotosu. Na wewnętrznych ścianach zachowało się około połowy oryginalnych malowideł ściennych.
Shwesandaw Paya

Pagoda Shwesandaw została ufudowana przez króla Anawrahta (1044-1077)po podboju Thaton w 1057 roku i należy do najwcześniejszych dużych stup zbudowanych w Bagan, przedstawiając zadziwiająco dojrzały styl architektoniczny stanowiący archetyp modelu stupy birmańskiej oraz wyznaczając wzorce obowiązujące przy wznoszeniu tego typu budowli przez następne tysiąc lat.
Powiązanie pagody z władcą Anawrahtą jest pewne, ponieważ imię króla znaleziono na tablicach z terakoty, umieszczonych głęboko w centralnej komnacie. Anawrahta wybudował także w pobliżu tej ogromnej świątyni wiele mniejszych stup, które wyznaczały jakby obszar „kosmicznego pola siłowego”, mającego na celu ochronę miasta przed atakami z każdego kierunku. Układ taki pojawiał się już we wcześniejszych osadach, w których władcy Pyu budowali pierścienie stup poza murami obwodowymi.
Impulsem do budowy stupy był podbój miasta Thaton, gdzie Anawrahta zdobył świętą relikwię w postaci włosów Buddy. Budowanie wspaniałych stup jako miejsc przechowywania tego typu relikwii było standardowym działaniem władców, a w całej historii Birmy spotykamy więcej takich przypadków niż prawdopodobnie Budda miał włosów. Sukces militarny Anawrahty wykorzystany został z pewnością przez władcę do celów propagandowych - jako dowód skuteczności jego reform religijnych, umacniając status króla jako orędownika buddyzmu Theravada.
Stupy były już powszechne w tym regionie wcześniej, ale wznoszone były w zupełnie innym stylu i w kształcie cebuli. Główną innowacją Anawrahty było nadanie stupie kształtu dzwonu, który stopniowo zmniejszał się wraz z wysokością. Ta forma była bardziej stabilna strukturalnie, ponieważ jej środek ciężkości znajdował się bliżej podstawy stupy.
Stupa umieszczona została na piramidalnej pięciopoziomowej podstawie ze schodami po środku. Dzwon pagodowy wzmacniają dwie oktagonalne podstawy. Od tej pory model łączący wysoką, tarasową podstawę z wysoką stupą w kształcie dzwonu stał się wzorem dla wszystkich kolejnych tego typu obiektów wznoszonych na terenie dzisiejszej Birmy. Model ten także dobrze współgrał z kosmologią buddyjską, nawiązując do mitycznej góry Meru znajdującej się w centrum buddyjskiego modelu wszechświata.
Shwesandaw wzniesiono na środku kwadratowego placu, mniej więcej dziewięć razy większego od podstawy świątyni, z bramami zapewniającymi dostęp ze wszystkich czterech stron świata. Mury zewnętrzne przetrwały we fragmentarycznej postaci. Wewnątrz ogrodzonego terenu znajdowało się niegdyś wiele mniejszych budowli, służących do przechowywania posągów Buddy. Dawniej na pięciu tarasach znajdowały się terakotowe tablice przedstawiające sceny z Jataki, ale ślady tych i innych zdobień pokryły prace renowacyjne.
Dhammayangyi

Największą świątynię Paganu wybudowano za panowania króla Narathy w latach 1163-1165. Według legend ufundowanie jej miało służyć odkupieniu jego licznych win, wśród nich zamordowania własnego ojca i brata, a także żony. Świątynię zbudowano na planie niemal identycznym jak Ananda (krzyż grecki, dwa okrężne korytarze wokół ceglanego rdzenia). Dhammayangyi jest jedyną świątynią Paganu, w której znalazł się posąg siedzących obok siebie dwóch Buddów: współczesnego (Gautamy) i przyszłego (Maitreji). Na dachu podstawy znajduje się sześć wysokich (ale kolejno coraz niższych), stromo pochylonych tarasów, co nadaje świątyni kształt piramidy. Znajdująca się na szczycie świątyni wieża jest uszkodzona - brak jej wierzchołka wraz z wieńczącą ją stupą.
Długość boku podstawy świątyni Dhammayangyi wynosi 78 metrów. Świątynia nigdy nie została ukończona, być może ze względu na śmierć budowniczego. Część korytarzy pozostała zasypana gruzem, co wskazywałoby na nagłe zaprzestanie prowadzonych robót. Dhammayangyi można określić jako jedną z najbardziej zagadkowych i intrygujących konstrukcji na równinie Bagan.
Sulamani

Świątynia Sulamani znajduje się na terenie wsi Minnanthu, w południowo-wschodniej części dawnego Paganu. Zbudowana została w roku 1183 przez króla Narapatisithu. Jest to świątynia dwupiętrowa, a każde z pięter zbudowano na planie z ceglanym rdzeniem i okrężnym korytarzem. Na każdym z pięter znajdują się po trzy tarasy. Gzymsy dolnej części świątyni i spoczywających na niej tarasów wyłożone są szkliwionymi płytkami z motywami geometrycznymi i roślinnymi. Elementami bogatego wystroju zewnętrznego są też sztukaterie znajdujące się na narożnych stupach i ponad bocznymi wejściami. Na ścianach korytarza dolnego poziomu świątyni znajdują się bardzo dobrze zachowane freski z okresu dynastii Konbaung (namalowane w okresie krótkiego renesansu Bagan, w latach 1752-1885).
Sulamani była pierwszą i najważniejszą świątynią zbudowaną w okresie późnego Bagan (1170-1300 r.). Jej konstrukcja stanowiła bezpośredni wzorzec dla późniejszej świątyni Htilominlo. Majestatycznie łączy masywną pionowość Thatbyinnyu z horyzontalnością i monumentalnością Dhammayangyi. Zbudowana została z czerwonej cegły na kwadratowej podstawie i jest skierowana na wschód. Konstrukcję wyróżnia zastosowanie cienkiej cegły i kamienia - zarówno w obszarach nośnych, jak i we wrażliwych zewnętrznych elementach narożnych. Panele wzdłuż listew cokołowych i tarasowych nadają jej z zewnątrz lekkości, podczas gdy bogate freski na stiukowych wnętrzach, choć uszkodzone, odzwierciedlają ciągłą walkę światła i ciemności.
Shwezigon Pagoda

Shwezigon Paya (pagoda, stupa lub zedi) z XI wieku jest jedną z najważniejszych konstrukcji religijnych tego typu - zarówno w Baganie i całej Birmie. Jest również głównym narodowym centrum kultu - pielgrzymi przybywają tutaj z wielu części Myanmaru na festiwal odbywający się w birmańskim miesiącu Nadaw (listopad / grudzień), zarówno ze względu na jego historyczny charakter, jak i ze względu na jego religijne znaczenie dla buddyzmu birmańskiego. Zgodnie z podaniami – w budowli znajdują się relikwie: kość czołowa, obojczyk oraz ząb Buddy. Kość została zrabowana przez Anawrahtę ze stupy w Sri Kszetra, ząb zaś był darem króla Cejlonu.
Na tarasach świątyni umieszczono panele z kamienia pokrytego zieloną glazurą, przedstawiające sceny z Jataki. Shwezigon była jednym z najwcześniejszych symboli triumfu „oczyszczonego” buddyzmu Theravada, była też pierwszą stupą, w której pojawiły się wizerunki 37 natów - duchów buddyjskich, które miały moc czynienia dobra lub zła. Wśród wizerunków natów znajduje się kamienny posąg ich króla – Thagyamina. Jest to najstarszy wolnostojący wizerunek tego ducha w Birmie. Na terenie pagody znajduje się też ważący 3423 kg miedziany dzwon pokryty inskrypcjami opisującymi pierwszych 6 lat panowania króla Bayinnaunga.
Nawrócenie króla Anawrahty na buddyzm Theravada w połowie XI wieku miało głęboki wpływ na życie religijne i kulturowe Bagan. Anawrahta był pierwszym orędownikiem zasad nowej religii; był także pierwszym z wielkich budowniczych Bagan. Rozpoczął budowę Shwezigon (podobno w miejscu wskazanym przez białego słonia) jako masywnej świątyni relikwiarzowej i do chwili śmierci w 1077 roku najprawdopodobniej ukończył trzy tarasy.
Świątynia została ukończona między 1086 a 1090 r. przez króla Kyanzitthę (1084-1113), syna Anawrahty. Kiedy symboliczna hti, czyli parasolka, została umieszczona nad Shwezigon w 1090 r., relikwiarz przybrał zasadniczo kształt, który ma dzisiaj. Trzęsienia ziemi i inne zjawiska naturalne zebrały oczywiście swoje żniwo na przestrzeni wieków i pagoda wielokrotnie była odbudowywana, a ostatnie niszczycielskie trzęsienie ziemi z 1975 r. spowodowało rozległe uszkodzenia iglicy i szczytu kopuły – obecnie konstrukcja została zabezpieczona ponad 30 000 miedzianych płyt. Cała struktura została złocona w latach 1983-1984. Pomimo burzliwych dziejów, dolna część stupy i tarasów przetrwała w dużej mierze w kształcie pierwotnym - tak jak ją zbudowanao w XI wieku.
Shwezigon Paya to masywna symetryczna stupa skierowana na wschód, zbudowana z bloków z piaskowca o wymiarach 38 x 26 x 8 cm. Jej wdzięcznie ukształtowany „dzwon” lub „anda” osiąga wysokość 49 metrów, opierając się na pośredniej ośmiokątnej podstawie oraz na trzech kwadratowych tarasach. Główną stupę odzwierciedlają mniejsze, umieszczone w rogach każdego tarasu. Kwadratowa podstawa stupy mierzy również 49 metrów z każdej strony, nawiązując proporcjami do wysokości budowli. Na dzwonie znajduje się szeroka gama dekoracji i grube okrągłe listwy, a centralną iglicę wieńczy tradycyjny hti, czyli parasol - symbol suwerenności.
Przy każdych schodach prowadzących na tarasy znajdują się kwadratowe świątynie satelitarne z centralnymi kapliczkami. Każda kapliczka (lub Kyg-gu Taik) zawiera pozłacany brązowy posąg Buddy o wysokości 335 cm. Reprezentują one czterech Buddów, którzy osiągnęli oświecenie: Kakusana, Konagom, Kassapa i Gotama. Shwezigon znajduje się wewnątrz ogrodzonego kompleksu, którego mury mierzą około 230 m z każdej strony. Do wewnątrz można dostać się przez jedną z czterech bram.